Strwożona bez chwili wytchnienia umieram
Tak mój luby umieram!
Ciągle dryfuje po Styksie z workiem monet
Zawisłam między żywymi, a umarłymi
Gdy łódź dopływa do przystani,
Tak pełnej światłości i ciepła
Zalewam się łzami tymczasowego szczęścia
Biję się z własnymi wyobrażeniami -
Wizjami twego profilu jak Bóg -
Dumny, z nosem zadartym ku górze
Otulony barwną poświatą tęczy.
Marzenie za każdym razem tonie w wodzie,
Jak truskawka tak nagle pleśnieje.
Czerwona suknia w połowie czarna
Przybiera coraz więcej łat smutku
Miłości ty czysta co w niebie łączysz
Dwie oderwane dusze jesteś kłamstwem!
Ty, co w przeznaczenie wierzyłaś
Jesteś tylko iluzją myśli!
Omamiasz rozum i karmisz oczy
Pięknem, co w swym wnętrzu szatana skrywa!
Jesteś kpiną! Ułudą egotycznych postaci!
Czy jak Werter mam wziąć do ręki pistolet?
Poddać się tobie bezgranicznie?...
Wygrałaś miłości - już lata temu meta za mną!
Ma dusza pomarszczona jak ziarno fasoli
Przez troski dnia przegrała...
Tylko mój luby ciągle w połowie drogi...
Karzesz mi tak długo jeszcze czekać?
Odpowiedz mi luby!
Proszę tylko na to jedno pytanie
Ile? Zaprawdę ile mogę usychać?
Ciągle i bez ustanku
Dryfuje po Styksie przegrana
Dodane przez kajalek
dnia 22.02.2008 22:29 ˇ
6 Komentarzy ·
574 Czytań ·
|