Dłoni twych krajobrazy
rozrzucone nas ziemią,
rzek wyschniętych żyły
wąwozy spojrzeń półwyspy
palców, ciche wędrowanie
po konturze zamkniętym
w odlewie wieczoru.
Myśli splecione konarami drzewa
zakasane rękawy pedziwiatra
w dziupli spróchniały dzwon
na nieszpory nawołuje
stłoczone o zmroku cienie,
Ty oddalony bezmiarem chwili
zapadasz się w siebie
moje zmysły okradzione z ciebie
biegną w popłochu
jak stado zawodzących płaczek
czernią nocy wypełniają
zamkniete pod powiekami
oniemiałe z niedowierzania
niebo.
Dodane przez ross
dnia 15.02.2008 13:03 ˇ
9 Komentarzy ·
789 Czytań ·
|