Wysupłany z przeszłości, nijakości, z popiołu
aktem (pro) kreacji, znajduję wiele sposobów
aby słabym być i nieszczęśliwym, i jeszcze
żeby wzrosnąć w dumę
Podziwiam ciebie, zielonolista irgo, wszetecznico
płożąca się stromą skarpą w obiecaną łaskę
słońca i ewolucji - Jego wyrobników -
z ciemności, z chaosu
Wiem - idziemy przygięci i tam, gdzie Go nie ma
choć zwątpienie przeklęte. I nawet wtedy
nadzieję odprawiamy przygodną
w przyszłość - przeszłość
Z osobna bądź wspólnie, i w tym samym celu
dla równej zasługi sprawiedliwych w cieniu
zwycięskimi żagwiami rozkwitamy
do snu stosem chwały
Wtedy w ostałych rozpustosza się krzyk niepojęty
złowróżbny dla tych, co pobieżnie płaczą
a z głów spowitych ramionami
przepowiednia wszystkim
A jeszcze miało być to, o czym zwykle zuchwali
w głupocie miłej i we śnie, i w strachu
pamiętają. Jeszcze dłoń uważna na zawsze
na skinienie nasze
W złaknionych wszechdrogach zwyczajnie
los w los, twarzą w twarz, życiem w życie
dziwimy się, jak dni wpadają owcze
w prześmiewczą przeszłość
Na nic jednak nie wyrzekamy. Znajdujemy
noc w Tym, którego tak wołamy
że moglibyśmy Go nawet stworzyć
z popiołu - gdyby nie istniał
Dodane przez Grzegorz Moss
dnia 27.01.2008 08:44 ˇ
6 Komentarzy ·
872 Czytań ·
|