jesteś obok
w źrenicach słychać szczekanie kundli
i tramwaj o 2:30, częstotliwość echa wytrąca mnie z równowagi
oddechem potrącam światło, zgniecione niczym kartka papieru
próbuję nim trafić w dziurkę od klucza albo strącić urodzinowy kubek
oddający kobiece kształty
siadam na krawędzi, znudzony opukiwaniem obecności cegła po cegle
przykładaniem uszu i widokiem na miejsce
gdzie po raz pierwszy pozbyłem się mlecznych zębów
co chwilę odwracam się w Twoją stronę
przypominasz mi wieczorne Tbilisi z lotu ptaka
pozbawione prądu i chyba już nie przywyknę
do prawdziwej zimy oraz zapachu odmrożeń
dostrzegam jak na ścianie czernieje ślad
po odciśniętej dłoni, nie taki pełny jaki może przedstawić twarz
ale również będący produktem przywiązania
bądź spokojna
rano słońce odrysuje nas niczym ofiary strzelaniny
przerazi mnie twoja niedomknięta żuchwa
i przekręcone nazwisko na ostatniej stronie brukowca
z przyzwyczajenia zaparzę dwie kawy i wyskoczę na przeciw
po paczkę fajek
potem będziemy się z tego śmiać
Ewie
Dodane przez patron
dnia 20.01.2008 01:15 ˇ
3 Komentarzy ·
788 Czytań ·
|