siedziała pod pręgierzem w ósmym
przy minusie okryta kocem
jej Sępik udawał człowieka
jak to mim dwie godziny dziennie
do pustostanu przy dwudziestu
poniżej zera ze szmatami
widziałem margarynę świeczkę
dogasającą przy piętce chleba
wysępił ode mnie dyszaka
za co w bajzlu hukał na kopa
gdy dowieźli ją do szpitala
napisała jakoś:
"nie kochamy
się rżniemy jak zwierzęta
od tyłu
by nie widzieć swoich twarzy"
przed porodem niosłem na pociąg
worek pieluszek parę śpioszków
które dostała w dobrym geście
tak to wróciła
tuż po świętach
dwudziestotrzyletnia kobieta
do mamy taty
i wsi rodzinnej
Dodane przez w łodzi mierz
dnia 11.01.2008 19:02 ˇ
10 Komentarzy ·
958 Czytań ·
|