Piętrowe łóżko zamieniało się w okręt albo latający balon,
wystarczyło przymknąć oczy i pomyśleć życzenie.
Biegaliśmy boso po parku,
straszyliśmy kaczki i tropiliśmy bezdomne koty.
Pewnego dnia zgubiliśmy gdzieś babcie,
na czterokołowych rowerkach okrążaliśmy wszelkie
skrzypiące huśtawki i nieme piaskownice.
W lipcu tata zabierał nas nad Świder,
wysmarowani błotem rozpływaliśmy się w strumieniach słońca
nikt nie przejmował się zanieczyszczeniem wody.
Sierpniowe urlopy zaskakiwały nas w Bieszczadach,
spaliśmy w schroniskach, piliśmy rozwodnioną herbatę.
Z gorących szklanek i plastikowych kubków
budowaliśmy niestałe konstrukcje i głuche telefony.
Dodane przez Myślał Bykto
dnia 10.01.2008 19:31 ˇ
8 Komentarzy ·
431 Czytań ·
|