Na Siwej Przełęczy wiatr zmieszany z oparami z dolin
rozpłaszczał szczyty, osadzał na nas granit.
Zagłębienie, wokół którego zbudowaliśmy ściany
było tylko imitacją.
Potrzeba ograniczeń,
jakby sprzeczna z naturą
zdefiniowała wnętrze śpiwora,
zatraciła świadomość miejsca.
Tuż za nami kamieniopad
wywieszał nad poziomem miasta.
Dreszcz z wnętrza góry strząsał ludzi,
osuwał ich w piargi nasycone wilgocią.
Ścieżki znaczone farbą, zygzakiem tłoczyły noc.
W tym wszystkim był jakiś histeryczny żart,
niedorzeczność obrazu - ruch wierchów
w tkwiących nieruchomo chmurach.
A ty za co pokutujesz,
z plecakiem wartym połowę swojego ciężaru?
W kolebie zalegała cisza.
Inna, kłopotliwa - ludzka.
Dodane przez Piotr Picheta
dnia 09.01.2008 13:32 ˇ
5 Komentarzy ·
921 Czytań ·
|