na ubitym
przy tartaku śnieg rządzi się swoimi prawami.
miesza do jęku pił, rozmieniania lasu
na drobne i skraplania żywicy.
zazębianie
od razu widać,
że przegra ten z lewej. jest za niski
żeby stanąć na uklepanym. bez całego
dobrodziejstwa płotu, kagańca, pańci trzymającej
władzę za smycz.
szczepienia się nie liczą.
lepiej od razu zaskoczyć gardło, wyrwać skowyt
strzępy sierści i juchę.
wieczorem jest po wszystkim. tartak traci rację
bytu, obroty pił, zapach. można zdychać spokojniej.
światło daje nadzieję na bonus;
śrut nocnej ciszy.
Łodź 27.10.2007
|