między mną a niebem winne rośla; misternie
rzeźbione kikuty ułożone warstwami. rozcięte
tory powrotów, z których moje buty wymiatają
kurz. niewidzialne dotąd zakamarki. trwają cicho
w chłodniejącym powietrzu. czującymi palcami
rytmicznie dotyka strun. zakrada się do wnętrza.
rozlewa. drażni. to nie boli. działa jak szampan
w kawiarni przyszłość w małym kąciku
przy barze nadziei. tęsknię inaczej.
jeszcze schody, wycieraczka przed drzwiami
i czerwony kominek. tu, nawet grzechy idą
w niepamięć zamieniając w popiół. mieści się
w zagłębieniu dłoni. obraz pełen spokoju.
z palców skapuje rtęć. jestem. bez lęku noża
wystawionego na cztery strony przypadków.
słucham lubieżnych fraz piosenki. przyrządzam
miłość, jak wykwintną kolację. ścielę białe płótno.
dekoruję samotną różą i zapachem wina.
zostawiam otwarte drzwi
Dodane przez lu marta
dnia 23.11.2007 15:21 ˇ
8 Komentarzy ·
964 Czytań ·
|