Baba w kościele krzyżem leżała,
A mimo tego męża zdradzała.
Niby do kumy szła w odwiedziny,
Lecz obcym chłopom grzała pierzyny.
Bóg na dywanik Anioła Stróża
Wezwał i rzekł mu - ona mnie wkurza.
Nędznej dewotki modły nieszczere.
Zrób coś, bo przegnam w jasną cholerę!
- Kiepsko się starasz z jej pilnowaniem.
Czeka cię z Nieba rychłe wygnanie.
Anioł się przeląkł szefa przemowy,
Więc kombinuje, co mógłby zrobić.
- Co będzie ze mną i żal mi baby.
Pójdę do diabła niechaj doradzi.
Tamten z radochy ręce zaciera.
- Duszyczka baby moja jest teraz.
Za trud, starania, mimo pacierzy,
Mnie się grzesznicy dusza należy.
Sam się przed sobą chełpił sukcesem.
- Udowodniłam, żem sprytnym biesem.
Leżąc na łące do góry brzuchem
Z nudów się bawił dmuchawców puchem.
Rzadką szczecinę gładził na głowie.
- Poszło, jak z płatka; słaby jest człowiek.
Po dwóch tygodniach poszukiwania
Anioł nareszcie odnalazł drania.
Podszedł do niego. Skłonił się nisko.
- Jestem w potrzebie ratuj diablisko!
- Mając na względzie znajomość starą
Doradź, bo wkrótce będę ofiarą
Nieposłuszeństwa przewrotnej baby
Lekceważącej boże nakazy.
Jeśli nie zdołam grzesznej nawrócić
Za karę muszę Niebo opuścić.
Twoja nagroda, a moja strata,
Lecz nie zostawiaj dawnego brata.
Na widok gościa niespodziewany
Łypnął z pode łba zrelaksowany.
Rozdziawił gębę, aż się oślinił.
Wiatr przyniósł zapach letniej byliny.
- Jak świat istnieje, com już zmiarkował,
Żadnej przewiny czart nie darował.
To powiedziawszy zaczął się głowić,
Czy mu doradzić, czy się go pozbyć.
Pewnej zdobyczy utracić szkoda,
Bo mu przepadnie w Piekle nagroda.
Bił się z myślami, aż decydował,
Wszak prośbę wnosi święta osoba.
Patrząc na niego okiem kaprawym
Rzekł- tak się będą mieć twoje sprawy.
Pilnuj, gdy po dniu legnie w posłanie
I jak co noc zacznie chrapanie,
Wtedy mnie wołaj, zważając przy tym,
By nie obudzić niecnej kobity.
Sprawię, że we śnie Piekło zobaczy,
Gdzie zazna bólu, cierpień, rozpaczy.
Rano spocona po nocnych marach,
Przyrzekła w duchu zmianę od zaraz.
- Przebrałam miarkę: koniec uciechy.
Dobrze, że żyję- odkupię grzechy.
W konfesjonale skruszona szczerze,
Wyznała winy za trzy pacierze.
Ksiądz jej w pokucie i na kolanach
Do Częstochowy kazał iść z rana.
Mąż się dziwował- ile w niej wiary,
Że chce się męczyć tak mojej starej.
Mając dla żony swej poważanie
Rzekł, że pewnikiem świętą zostanie.
Anioł kontenty z finału sprawy.
Czart niekoniecznie. Znaczny koszt wadził.
Z podziękowaniem winszując sprytu,
Proszący dał mu gąsior spirytu.
Nie taki straszny, jak go malują.
Prawda: nic dodać, ani nic ująć.
Jeśli masz problem znajdzie się rada.
Wystarczy umieć z diabłem pogadać.
Dodane przez ela_zwolinska
dnia 22.07.2025 20:23 ˇ
0 Komentarzy ·
21 Czytań ·
|