Stoję
przed twoją nieobecnością,
wzburzona rzeka przepływa
krwiobiegiem mych żył,
w oczach mam odwrócony
horyzont krajobrazu.
Czekałem zbyt długo,
czas wbijał się w tkankę
życia głęboko, z precyzją
kata rozdzierał ją, wykrwawiał,
aż stała się przeźroczysta
i wypełniona niebytem.
Dni
rozpierzchły się w popłochu,
skrzydłami ptaków otworzyły
niebo,
a ja z wyrwanym językiem
i złożonym w ofierze sercem
ukryłem się w kamieniu,
po stoku wklęsłej góry
potoczył się w dół
ku nie odkrytemu
brzegowi twych ust.
Dodane przez ross
dnia 17.10.2007 14:33 ˇ
4 Komentarzy ·
797 Czytań ·
|