w parku za ławeczką gąszcz lilaków
delikatna woń rozłożystego kasztanowca
niezastąpiona maciejka w letnie wieczory
i jesień pachnąca kolorami
- zimy nie było
takie tam myśli krążyły wokół
gdy słonecznym rankiem wracała
z pobliskiego marketu
nie tylko myśli
chyba zatroskany anioł szybował nad nią
czuła to - nawet spojrzała ku górze
nic
a jednak
*
na sąsiedniej posesji Gladys Knight
właśnie śpiewała
Please Send Me Someone To Love
zbyt nastrojowo by patrzeć na rybki w akwarium
usiadła w ogrodzie przy pnączach glicynii
gdyby kiedyś go spotkała powiedziałaby
jestem żoną matką i tak dalej
pewnych potrzeb jakby mniej
a tę sonatę księżycową pamiętam do dziś
poszła do furtki - lubi zaglądać do skrzynki
był list
w nim tylko wiersz
Uskrzydlenie
|