z naszych rozmów nie wynikało nic
prócz granic zdrowego rozsądku w formie
idealnie oprawionej książki skarg i zażaleń
należałem do tych ludzi bez wyjścia
skazywano mnie na śmierć
człowieka przyjaciela kolegę
a przyszłość i tak następowała pokolenie
za pokoleniem rzucając kości przez Rubikon
jak gumowe kółko ubogich krewnych
uznanych mimochodem za równoprawny gatunek
czasu niezbyt wiele
mniej nawet niż cierpliwości a tej niedostatki
rekompensowałem światem snów tak realnym
jak umierające jezioro obok spłoszonej
techniką natury
rozmawialiśmy jakiś czas ciepło a nawet serdecznie
co mówiłem - Bóg jeden wie
a ty w podróży w następne stulecie
Dodane przez bazyl71
dnia 10.10.2007 03:23 ˇ
3 Komentarzy ·
802 Czytań ·
|