czekam.
codziennie wypatruję;
a gdy przyfruniesz - choćby na krótko,
by spojrzeć tak, jak tylko ty potrafisz
na mnie, na nasze gniazdo, to wiedz,
nie odfruniesz
- zatrzymam cię życiem.
już nieraz poderwałem się,
gdy opodal - wśród igieł modrzewia,
zatrzepotały skrzydła,
ale to nie ty.
stare gałązki wymieniam na nowe,
pojedynczych piórek nie ruszam,
w nocy szukam naszego ciepła,
w dzień twojego cienia;
to zacisze wyzwala melancholię,
zwłaszcza o poranku.
modrzew skłonił wierzchołek ku wschodowi.
wierzę,
kiedyś przywitam cię - wraz z jutrzenką,
bo ja nieustannie dbam,
żeby wszystko tęskniło.
|