wołały mnie
fanki muzy poetessy spieszczając imię
wyglądałem wtedy jak brzdąc w piaskownicy
z wąsami brodą rozwianymi siwymi
włosami
napotkane przypadkiem
patrzyły oczami mdelek Stefana Żechowskiego
szukając słowa którego nie było
zdarzało się na zakręcie nocy i dnia
spotkać nieznaną
idącą naprzeciwko z koszykiem wieczoru
albo poranka
niespodziewany całus był jak dobrego
wina kielich
o tak
strumienie rzeki jeziora morza
były wówczas pełne krwi Dionizosa
biesiadne sny karmazynowym sztormem
rozbijały się o skaliste poranki
każde łóżko i każdy stół był jak Itaka
każdy kompan był Argonautą w drodze
po hesperyjskie jabłka zwycięzcy
po przebudzeniu z homeryckiego snu
Dionizos ubierał nagość w białą szatę niewinności
tłumacząc że to jego
Dionizosa serce zamieszkało we mnie
i że wszystkie problemy z tego powodu
bierze na swój rachunek
powiedz to wszystkim kobietom
które do mnie wysłałeś - prosiłem
ale Dionizos wręczył pióro ze skrzydła
żar-ptaka a może harpii
nakazując - pisz
muszę mieć to czarno na białym
napisałem kolejny tomik
bez odpowiedzi
Dodane przez jaceksojan
dnia 12.11.2021 23:11 ˇ
12 Komentarzy ·
253 Czytań ·
|