W dzień mżysty
chodziłem po opokach marglistych
pod powierzchnią wierzchowiny spoczywają
wymarłe zwierzęta z gromady głowonogów
z nieistniejących mórz czasu
wielkiego wymierania
Doświadczyłem trudu kroków
mozołu stąpania po rozległych bruzdach roli
dotarłem do miasta
które jest nieodzowną częścią tej projekcji
tak mówiono ze mnie to jest
psychodeliczna podpora starówki
Ze względu na obrazki
niespełniające kryteriów pożądanej nowości
podobnie jak para butów
z których paluch mi wychodził
Z okna w ratuszu widzi mnie namiestnik
przedstawiciel bogobojnych mieszkańców
co dzień patrzył czy jeszcze stoję
na tym placu niczym gorący ziemniak
obiekt pożądania którym
nikt nie chce się sparzyć
Tutaj jak w Arles za nieobecny wzrok
symptomy obłąkania będę przegnany
ale nie mam gdzie odejść
no chyba tylko na cmentarz komunalny
olejek nardowy został naszykowany
Dodane przez drachma
dnia 11.10.2020 21:30 ˇ
3 Komentarzy ·
380 Czytań ·
|