Północny wiatr zawył skrzydłami gęsi
związał w kryształ zasypiający kwiat,
zeszklił kałuże przepracowanej jesieni
w brzuchate lustra.
Na ruchomym nieboskłonie
lśnią wszystkie blizny jak na szybach
próbują wytrzymać mechaniczny łomot
szept o cieniu
co za kluczem zawiśnie na horyzoncie.
Ta strona świata wyda ostatnie tchnienie
echem ułoży nas do ciepłych łóżek
spróbujemy huśtania się między nadzieją a zniechęceniem
oderwiemy się na jakiś czas by wrócić jak gęsi puch
powoli opadać
w kolejny raz.
Bardzo powoli.
Wrocław, Marcin Wdowikowski
|