A gdyby tak od teraz nam się plotło,
zaplatało poza nami zwartym ściegiem.
Gdyby myśl przyciągała ciała i obiekty,
czasoprzestrzeń zaczęła sprzyjać.
Ach, gdyby tak zwyczajnie nam się trafiło,
jak się trafia widok sarny z okna samochodu, spadająca gwiazda, pięćdziesiąt złotych
w ulubionym płaszczu z zeszłej zimy.
Och, żeby tak bez tej całej melodramy,
wiecznych spowiedzi i na litość boską
bez cienia wątpliwości i już nie po omacku.
Może trochę lepko, bliżej, bliżej, znów dalej.
Może gwałtownie, bo tak się nam zdarzyło.
Jak nie ma odwrotu od lipcowej ulewy,
od fali co wzbiera, żeby zaraz rozbić się
o kolejną falę w swym ikarowym locie.
W sukience, bez sukienki, w zębach,
w drżących dłoniach i w dotyku niepewnym,
co nie może wprost uwierzyć, że trzyma
na moment na uwięzi i pocałunkiem spływa.
W splocie bioder niespokojne kołysanie,
mrużąc kocie oczy idziemy po linie,
nie spoglądając w dół całuję Twoje imię,
wytęsknione jutro głaszcze nas o poranku.
Dodane przez pompeje
dnia 30.01.2020 21:03 ˇ
3 Komentarzy ·
359 Czytań ·
|