Najpierw powoli, po gładkiej jej skórze,
głaskanie, muskanie, na dole, na górze.
Ustami po twarzy, po włosach, po szyi,
leciutko, cichutko jak odgłos motyli.
Potem bo biuście, ramionach i brzuchu,
gdy leży i pręży się niemal w bezruchu.
Wciąż delikatnie, tak bardzo powoli,
czas przecież żadnej nie gra już roli.
A potem szybciej krew w ciele ich krąży,
szybciej i szybciej. Na pewno więc zdąży.
Ciała stykają się całkiem niedbale,
lecz nie przypadkiem są razem już stale.
Wreszcie złączeni. Ruchy gwałtowne
są coraz szybsze. Całkiem stosowne
do rosnącego wciąż podniecenia,
i połączenia znowu pragnienia.
I szybciej i szybciej i czemu tak gna.
Dwa ciała splecione, tak dziwna to gra.
Są razem ze sobą i wciąż się kotłują,
stykają i głaszczą, namiętnie całują,
a ruchy przedziwne podobne wzajemnie,
ja nigdy bez ciebie, ty nigdy beze mnie.
Szaleństwo stykania, dotyku nirwana,
miłości bezkresem zupełnie porwana,
i nagle, jak wulkan zapłonął na szczycie,
oboje są razem w zupełnym niebycie.
Coś nagle błysnęło, a oni złączeni,
kotłują się nadal, jak dzicy, szaleni.
I po co i dokąd i dokąd ich gna,
dwa ciała złączone, ta wspólna ich gra.
Oboje są razem we wspólnym zachwycie,
złączeni w miłości, silniejszej niż życie.
I nagle oboje zastygli w niemocy,
jak gdyby czekali wzajemnej pomocy,
bo wszystko się stało. Odwieczne marzenie
i boskiej miłości szaleńcze spełnienie.
Julianowi Tuwimowi, autorowi genialnej "Lokomotywy"
Dodane przez Marek Żak
dnia 16.01.2020 22:13 ˇ
12 Komentarzy ·
696 Czytań ·
|