Spotykamy się w każdą niedzielę, o tej samej porze
Czas nie kończy się wraz z zamknięciem oczu
Na głową szarość dnia i chmury
Przeglądające się w przetartym kamieniu marmuru
Rozpalam płomień ciepła nad naszymi duszami
Okrywam się przed płaczem aniołów nad ludzkim losem
Modlę się
Drzewa wznoszą ku niebu suche ze starości ręce
Wędrujemy wciąż w poszukiwaniu siebie
Ja po alejach uśpionego Miasta Oczekujących
Wy po miejscach swoich niedokończonych spraw
W pół drogi pomiędzy życiem a śmiercią
Pamiętam
Kiedyś się spotkamy, kilkanaście pięter wyżej
W błękitnej poczekalni Sądu Ostatecznego
Oczekując na kierunek dalszej drogi
Bo wielką niewiadomą jest przeznaczenie
Dziś rozmawiamy tam, gdzie czas nas zastał
Szukając odpowiedzi na to, czego nam zabrakło
Co straciliśmy, gdy w sercu pozostała pamięć
I łzy spokojne aniołów zastygłe snem spokojnym nad wszystkim
Płomień zamyślenia szarpie strunami wiatr
Światło znicza zgaśnie, lecz nie światło nadziei
Kiedyś zobaczę was powstających z mroku ziemi
Kocham, dlatego tu jestem
Dodane przez Absolutus Miles
dnia 29.12.2019 23:07 ˇ
8 Komentarzy ·
404 Czytań ·
|