nasze życie blisko równonocy, wciąż przyciąganie,
którego nie możemy tłumaczyć. Nieustanne
sprawdzanie czujników na panelu.
Wichury męczą. W nocy zamykam nawiewniki,
choć powietrze w mieście naprawdę czyste. Rano nieudany
powrót zimy. Na podłamanym drzewie kosy, trele.
Młodzi spacerują z nowym sąsiadem w wózku.
Sypnęło narodzeniem - już widać główki krokusów.
W południe nauczyłam się migania słów najważniejszych,
uśmiechnęłam się do wiersza.
Dodane przez otulona
dnia 23.03.2019 18:29 ˇ
14 Komentarzy ·
1058 Czytań ·
|