mojej chemicznej
mam taki przypadek, na jaki zasłużyłam. mój pociąg jedzie daleko,
aż do października. znika za szybą, mięknie w deszczu, zapomina jak
zapomina się własne odbicie na jabłku przed ugryzieniem, kolejkę
po przekroczeniu progu. mam czas, który starcza do jutra, współrzędne
na przecięciu żył, początki apoptozy pod macierzą paznokcia. na stałe
przechodzę w stan zolu, umieram po plazmie, po kolei. życie po życiu
rok za rogiem. i ja, ciągle uczulona na cukier mleczny, sypki
puder w promieniu ramion. znów muranowskie osiedle przed ósmą,
w podwórku drzewo, trzepak, pies. niedługo Kuba wyjdzie z podziemia,
strzepnie parasol. elo elo piąte lo.
Dodane przez slh
dnia 09.09.2007 22:01 ˇ
9 Komentarzy ·
852 Czytań ·
|