Ośnieżenie
Zajrzyj do oczu, ucha, gardła. Pamiętam zastrzyki
z własnej krwi. Bolesna autoszczepionka.
Chucham na szybę, kreślę znaki, czerwone sople.
Ubierasz mnie. Płaszczyk, szalik i to. Wybiegamy.
Wyrywamy gawronom, krukom piórka. Wirują.
Jak dawniej lepimy bałwana, rzucamy śnieżkami.
Pochylają się cienie. Pada, przeraźliwie czarno.
Z niewyspania
Zdjęcie nie ma nic wspólnego z wierszem,
nie jest ilustracją myśli, tylko te ławki
- puste miejsca.
Tak bez powodu śnię burze, czy
burze mnie śnią. Wiatr przywiał
nieszczęścia ( kto nie wierzy, jest głupcem).
Prawdziwe pioruny i śnieżne zawieje:
białe ptaki, białe płatki,
zacieki na ścianie,
pręgi na rękach,
białe płatki, białe ptaki.
Głęboki sen
Zatęskniłam za wierszami jak drzewa,
bo zima boi się drzew.
Wyjście w oddech, taniec pary z ust.
Zimno, ciepło. A zimno nadal mi dokucza.
Pod trzydziestoma centymetrami śniegu skrzenie.
Mienię się cytrusowym światłem.
W górze rozkołysane paski słoniny i dwa grona jarzębin.
Słychać odgłos ratraków.
Dodane przez otulona
dnia 12.01.2019 11:24 ˇ
22 Komentarzy ·
1183 Czytań ·
|