od sygnału karetek gęsi się skóra
chłód tnie trzewia do krwi
przygarbione obrazy pęcznieją od nadmiaru wilgoci
odpryski paciorkami spadają na ręce
skostniałe od żebrania o czas
naprzemiennie staję się bezmiarem bezradności
wobec atramentowych plam
plątaniny rur z impulsami na monitorach
ludzkim pelikanem z termosami zamiast skrzydeł
gotowym zadziobać za każdy akt nieuwagi
względem pomarszczonej skóry
wreszcie obolałym dzieckiem
któremu zabrano na drugi brzeg
koniec pępowiny
Dodane przez Cobra
dnia 08.10.2018 17:48 ˇ
9 Komentarzy ·
821 Czytań ·
|