dnia 02.09.2007 15:17
Bardzo ładnie..lirycznie..
pozdrawiam :)) |
dnia 02.09.2007 15:28
Kompletnie obok. Pozdrawiam. |
dnia 02.09.2007 15:36
Druga do przemyślenia, odstaje od reszty.
Pozdrawiam
:) |
dnia 02.09.2007 15:47
Mnie się podoba ta opowieść w języku świerszczy o czasie spadających kasztanów. Ale jako tytuł dałbym pierwszy wers, a tekst rozpoczął od drugiego. Albo jeszcze inaczej:
w języku świerszczy
snujesz opowieść o czasie spadających kasztanów
przylegając ciszą do sierpniowej nocy
(...)
I reszta bez zmian. Tyle, że może zdałoby się dopisać też jakąś mocniejszą puentę.
Pozdrawiam. |
dnia 02.09.2007 16:53
biorę całość, trafia do mnei zwłaszcza to rozmowa z zamkniętymi ustami |
dnia 02.09.2007 17:08
i biorę to...dzisiaj dzień na takie teksty...se zapamiętam. |
dnia 02.09.2007 18:55
No tak. Liryzm pierwszej strofy kłóci się z "technicznością" drugiej. Zapewne to zamierzone dialektyczne sprzeczności, ale nie chwyciły mnie za serce. Pozdrawiam. Hneryk |
dnia 02.09.2007 19:18
jako człek z gruntu przygruntowy nie rozumiem co znaczy: autotest na wariografie zasilanym racją nieobecnych (sprawdzanie własnej prawdomówności wobec racji kogoś kogo nie ma ?) oraz przedświtnym podmuchem dotykasz bez wyraźnego powodu- dotykasz (kto? kogo? co?), podmuchem ? (kolejny autotest, tym razem na alkomacie?) |
dnia 02.09.2007 21:46
niekoniecznie.
przepraszam...;) |
dnia 03.09.2007 04:00
druga dla mnie bardzo. zdrerzenie jestem pwien, pierwszej z drugą zamierzone. Jednak liryzm tej pierwszej nie przemawia do mnie. Wolę Cię bardziej "technicznego" - uderzasz wtedy mocniej. I mniej inwersji uprasza się na przyszłość :). Generalnie więc jestem pomiędzy - mieszane uczucia. serdecznie. |
dnia 03.09.2007 04:38
Barbara - dzięki, ukłony.
Fenrir - trudno, również pozdrawiam.
bona - druga ma rzeczywiście inny klimat, spróbuję zmienić, chociaż
nie wiem, czy nie zmieni to całego tekstu.
nitjer - masz rację co do zmiany początku. Coś z tym zrobię.
jan_fryderyk - miło, pozdrawiam.
rena - a bierz, bierz, lubię, jak biorą:). Pozdrawiam!
henpust - no kłóci się wyraźnie. Zmienię zatem, chociaż trochę oba-
wiam się ewentualnej zgody;)
ampm - drugą odbierasz właściwie, natomiast interpretacja trzeciej
to mistrzostwo, ubawiło:)
Robert - pewnie, że niekoniecznie, a przepraszać niezamaco:)
woody - no i co mam teraz zrobić? nam leży techniczność, innych
razi dysonans. Pewnie Ci się narażę, ale oswoję trochę kli-
mat drugiej. Pozdrówka! |
dnia 03.09.2007 04:43
Po przeróbkach:
przylgnęłaś ciszą do sierpniowej nocy
w języku świerszczy snujesz opowieść
o wędrówce ruchomych piasków
i ciszy spadających kasztanów
rozmowa z zamkniętymi oczami
wyostrza spojrzenie w załomach powietrza
zagęszczasz swoją obecność by
przedświtnym podmuchem dotknąć
bez wyraźnego powodu
O żesz, sam nie wiem... Dzięki za podpowiedzi i sugestie. |
dnia 03.09.2007 05:30
ech nie narazisz się nie :). wiersz co najwyżej się narazi ;). cisza czy czas kasztanów to dalej metafora dopełniaczowa, i drażni. druga w drugiej wersji bardzo niezgrabna, sztuczna. przeczytaj sobie kilka razy środkowy wers na głos. Tak samo z przerzutnią by przedświtem.
Serdeczności Roman. |
dnia 03.09.2007 06:26
Krzysztof - ta cisza to chyba nie metafora dopełniaczowa (tak tylko macham łapami:)), co do reszty muszę się zgodzić, aczkolwiek ze smutkiem wielkim.
pzdr. |
dnia 03.09.2007 06:39
Przekombinowane. |
dnia 03.09.2007 08:42
nic tu dla mnie. |
dnia 21.09.2007 12:40
Druga strofa taka "ścisła", a jednaj jest tam cos, co mnie porwało...w inny wymiar. Czas spadających kasztanów to czas powrotów...jakkolwiek by to rozumieć.
Ostatnia częć dotyka, bez wyraźnego powodu, jakby tylko chciała zaznaczyc, że jest, że był/a...
Pozdrawiam |
dnia 28.09.2007 09:33
Dziękuję, Diani, za komentarz. "jakkolwiek by to rozumieć" - otóż to.
Pozdrawiam:) |