Wszystko co pomiędzy: ogień, woda, darcie
skóry aż po krzyk palców. Opowieść o entropii i
gubieniu znaków. Taki jest początek wszystkich
pożegnań. Chłód, wilgoć, noc i potykanie się
o księżyc, ulica i wszystko co na niej:
przyczajone pojazdy, bezpańskie koty
strzegące latarni, pijane drogowskazy. Wszystkie
drogi wiodą na północ, a to niebezpieczna
godzina. Wypuściłem cię z dłoni i niczego już
nie można bardziej oddalić. Zmarli nie śpią, nadają
znaczenia przez eter, przez ciemność, która jest
zatrzymanym oddechem. Chciałoby się zapomnieć, wymazać
światy wciskające się pod powieki, pogubić
ślady, drogi, odetchnąć nicością. Otwieram okno,
jest tylko pusta, nieskończona przestrzeń -
nasze miasto od dawna nie istnieje.
Dodane przez Antit
dnia 30.08.2007 10:09 ˇ
15 Komentarzy ·
1393 Czytań ·
|