Kolejny rok kaczyzmu, kolejna demonstracja.
Flagę biorę z domu. Czy czeka mnie kolacja?
Już na rynku czekają znajomi "z koryta".
Koledzy i szefostwo gorąco mnie wita.
Koledzy z dawnych lat zostają zawsze w domu.
Nie bawi ich to, nie mówią nic nikomu,
A niektórzy z nich stanęli przeciw mnie.
Nie zamierzam jednak poddawać się,
Choć oni stoją już naprzeciw nas w kominiarkach
Z kijami budzącymi strach w niedowiarkach.
Oni już krzyczą i plują w naszą stronę.
Milicja bierna, choć obiecała nam ochronę.
Rozwijamy transparenty, zaczynamy skandować,
A pierwsze kamienie zaczynają lądować.
Chowam głowę pośród kolegów wyższych.
Spada zaraz grad butelek jeszcze szybszych.
Koleżanki ze straży pocięte szkłem zostają,
A tłumy w kapturach "patriotami" się stają.
Milicja rozpyla na nas gaz i zimną wodę,
Choć styczniowy mróz zapewnia już ochłodę.
Dostrzegam wśród kiboli znajome twarze:
Byli ze mną w klasie, chodzili "na garaże".
Teraz śmieją mi się w zakrwawioną twarz,
Choć nasza znajomość przeszła długi staż.
Kolejne są kule - wciąż tylko gumowe.
Na starych siniakach pojawią się nowe.
A wieczorem w Dzienniku, Towarzysz Prezes powie,
Że najgorszej kategorii ludzie
Zaatakowali katolicką dziatwę stadionową,
Broniącą Suweren i konstytucję nową,
A my o tej porze już będziemy za kratami.
Ostatki inteligencji staną się więźniami,
Więźniami "dobrej zmiany", ku chwale Putina.
A to wszystko to i tak "Tuska wina"...
Dodane przez Pavlokox
dnia 24.01.2018 18:03 ˇ
3 Komentarzy ·
649 Czytań ·
|