Spadają z nieba.
Fruwają pod nogami
jak zagubione motyle.
(jeszcze dzień, dwa -
niczego nie będzie)
Wirują nad dachami
udając baletnice,
subtelnie muskają twarze
nieboszczyków.
(jeszcze dzień, dwa -
niczego nie będzie)
Iskry oświetlają bramy niebios,
choć na święcenia już trochę za późno.
Widać tylko pochylone głowy
ziemskich skazańców -
modlitwa nic nie pomoże.
(jeszcze dzień, dwa -
niczego nie będzie)
Za wiaduktem matka
karmi dziecko
ludzką padliną,
uśmiecha się do Boga
w momencie,
kiedy obok
kula całuje skroń pięcioletniej
dziewczynki - szczęściara
przyszłość ma za sobą.
G d z i e ś dalej
przy akompaniamencie
strachliwej bez-ciszy
słychać jedynie szlochanie:
"Panie, daj nam wytchnienie,
odwołaj deszcz ołowianych meteorów,
stwórz nowy szczep życia,
by ten móc wybić do końca."
Jeszcze dzień, dwa.
***
Kolejny rok,
a Bóg nadal milczy.
Dodane przez Ekstrawertyczka
dnia 30.08.2017 17:26 ˇ
3 Komentarzy ·
743 Czytań ·
|