Nieposkromione piękno.
Wyrywa się z dłoni.
Odlatuje.
Gonię je.
Gonię.
Gonię.
Gonię.
Zapadam w sen.
Dryfuję.
Nieposkromione piękno.
Chcę zamknąć je w butelce.
Zbuduję dom z wiosennych pyłków.
Niech nigdy nie przeminie.
Chcę je zamknąć w moim domku.
A czas nieubłaganie płynie.
Jestem wściekły.
Gryzę zegar.
Uparte cholerstwo!
Nie chce się zniszczyć.
Gryzę.
Niszczę.
Pochłaniam temu duszę.
Upadam.
Powstaję.
Victoria!
Czas stanął w miejscu.
Ale, gdzie jest teraz moje piękno?
Czy ktoś je widział?
Gdzie poleciało?
Domek z pyłków się rozwiał...
Dodane przez Wild_child
dnia 20.08.2007 12:56 ˇ
16 Komentarzy ·
845 Czytań ·
|