nikt nie śmieje się i nie śmie nic mówić
z ustami pełnymi malin
w samym środku upalnego lata
wpasowany precyzyjnie w cień
słupa przesyłowego na polanie skrajem lasu
samotnie jak nas Pan Bóg stworzył
alfabetem ciała wpisując się namiętnym szeptem
opuszkami palców obydwu dłoni do czyjejś pamięci
z krótką adnotacją preferowanych pozycji:
raz z przewagą kobiety
innym razem mężczyzny
aż do białego tygrysa w locie
również małpy śpiewającej na drzewie
w ekstazie przechodzącej z wolna
w rozszczepiony bambus
po wąskiej ścieżce sacrum - bogini Indrani
przydomową huśtawkę dobrze pamiętała
jeszcze z czasów dzieciństwa
Dodane przez stawil
dnia 30.03.2017 22:19 ˇ
2 Komentarzy ·
692 Czytań ·
|