wykluła się z warkoczyków
taka krzewinka w sukience
- szeroki pas z klamrą
i biały kołnierzyk
dziewicze wszystko
tylko głos zwodniczy
niepowtarzalność
z ulicy głogowej
szmaragdowy sen
- edycja limitowana
nie musiała szukać
był wyższy i starszy o rok
mocą wiązki laserowej
rozpalała endorfiny
wpatrzony tylko w nią
nie zauważył - płomień
nie rozświetlał przyszłości
*
w tym feralnym dniu
nie pobiegł za nią
oszołomiony
nic nie rozumiał
do dziś nic nie rozumie
choć to tyle już lat
we śnie klęka przed nią
odtrąca go nogą mówiąc:
- nie ma odwrotu
za późno
*
u niej wciąż chłód
ciepło zagarnia rękoma
woli umrzeć niż nakarmić
spragnionego nieszczęśnika
słońce - jeszcze trochę -
a dotknie horyzontu
Freud też o tym pisał
|