mówię do ciebie z grobu mojego nocnego czuwania
rozpycham językiem grudy ziemi pomiędzy nami
wysyłam ci powiekami bezsenne szyfry
w butelkę ciszy upycham ci swoje esoesy
floresów esy, neony, noc lipcową, nabrzmiałą
och, ach
poza nami, na zewnątrz
są ściany czerwone, ceglaste, z wiechciami chwastów -
tam one, koty, załatwiają swoje sprawy,
ich pomruki nikną w głuchocie uśpionego miasta
ponad nim noc bezwstydnie rozpościera skrzydła
wpycha się do domów, do gardeł, uszu
wije sobie gniazda we wpółotwartych szufladach
przykłada szeroko rozwarte oko do dziurek od klucza
ma dziób długi jak czapla, czarny i ostro zwieńczony
pręgi i sińce na twoich rękach -
to światło latarni, klisza okiennicy
wyświetlają ponure scenariusze
na bezbronną jasność twojego ciała
ciemność jest gorzka i wilgotna
kiedy toruję sobie drogę
do wnętrza kwiatu
Dodane przez Wiktor
dnia 24.07.2016 16:18 ˇ
9 Komentarzy ·
720 Czytań ·
|