Ekscytujący moment
O poranku, najciekawiej jest na działce,
gdy promyki zaglądają między pory;
- Brzask rozświetla refleksami grzędy wnętrze,
odlatują w dal nieznaną nocne zmory.
Kiedy Słońce - życia strażnik, gna z impetem,
zorze kładą ranny błękit wśród marchewek;
- Z perełkami rosy, w natkach - plotą tęcze,
śląc westchnienia, z nieba schodzą wprost na ziemię.
W ciecierzycy i w cebulach noc umiera,
lecz, żałobie żadne z nich się nie poddaje;
- Moc zbierają, zgromadzoną w fałdach nieba,
by w dzień błyszczeć, jak ta lipa w Czarnolasie.
Patisony, nową szansę, z pierwszym świtem
odbierają, rosnąc sielsko, niczym w niebie.
Zagrzebane całe w gnoju, jak w mogile,
upojone własnym smrodem czują siebie.
Czerń wyłania się o świcie z czarnej morwy.
Jest jej tyle, że aż cieknie na ulice.
Z bożej łaski, by ją zliczyć - nie ma mowy;
- Z ćwierć miliona?...i wciąż się odradza w dymie!
Nocna nicość - żółć podpala w słonecznikach;
- Rozkwitają ugrem szaty, całe w złocie,
podczas kiedy, bezpowrotnie marność znika,
rozmywając się jak dni zaprzepaszczone.
Jeszcze tylko na odchodne, znad brukselki,
zgarnia płaszczyk z aksamitnej tkany zgrozy,
co się w ramach wschodzącego dnia nie mieści,
mając w genach zapisane mroczne kody.
Dodane przez viviana
dnia 05.06.2016 10:13 ˇ
5 Komentarzy ·
690 Czytań ·
|