on mamę bardzo kochał
ale mama jego .... to ... o matko
mimo dzielących setek kilometrów
i papierów z różnymi pieczęciami
wbrew czujnym osądom
i względnej przyzwoitości
pomarańczowe róże podgrzewały
wytęsknione dłonie
wspólnie słuchana muzyka
wygaszała wzrok
do tego niespożyte emaile
przyjazna sieć komórkowa
słowa przy jej policzkach
przygryzione jedno uszko - śmiech
potem powrót by musnąć brodę
z dwudniowym zarostem
słowa - synonim wirtualnej fizyczności
uparcie fruwały w obie strony
fizjologia też miała swoje sposoby
z meteorologii krople dżdżu
a wcale nie padało
jakieś odgłosy
westchnienia
jedyne realia
to postaci oprawione w format jpg
- otwierane oglądane
zamykane do tego samego folderu
wtedy Balzak zakochałby się w niej
on dopiero wkroczył w wiek średni
tak płynęli samotnie w swoich łódeczkach
jak dwoje ludzieńków u pana Bolesława
gdy ogarnęło ich już dojrzałe srebro
i wszystkie przeszkody ustały
mieli uzgodnić to jedno jedyne
wytęsknione
z oniemienia
z objawionej radości
puls się zawiesił
- nie na chwilę
zamarł
|