Kultura niemiecka
(Pamięci Krzysztofa Kamila Baczyńskiego)
Niemczyzna znalazła się w swoim żywiole
aż sam demon w pałąki wywiódł swe brwi,
sumiastym skokiem zakręcił ogonem i stanął na stole
by w ludzkiej po brzegi wykąpać się krwi
i podał Niemcom puchar czerwony i szklisty -
spokojnym ruchem... stateczny Mefisto.
W codzienności lamentu ulicy szaleje niemiecka
kultura... cała w czerni i ostrą ma sierść -
a jak spotyka kogoś z nadzieją - wkłada mu w oddech
podcięty czas
i trzyma tak długo, aż sine staną się usta -
I tylko czarne ptaki skrzeczą i kraczą lecz się nie śmieją
i jednym okiem patrzą.
Po ulicy chodzą umarli i skrzydła od łupili krukom
i jak na choince w Boże Narodzenie przyczepili bukom
i wszystkie świata lutnie, zagrały prawdziwie i smutnie
strasznych ekspresów rwących po niebie i w ciemność.
A na ich czele idzie martwy lokaj
ze zgasłymi oczami
i zgasłym kandelabrem z upływem jesieni
o twarzy popioła, która stopniowo w miał się zamienia
i w proch powstanie nim przyjdzie nadzieja
i świtanie w poranku zmartwychwstania.
Parzył kryształ powietrza, na głowy waliły się ciał ludzkich góry
gdy płacz ludzki już zwietrzał a trzewia żarły niemieckie jaszczury -
a po spaleniu powstał nawóz ludzki żyzny
z napęczniałych chmur cmentarnych niemczyzny.
*
Gdy się przedwcześnie umiera;
przy niedopełnieniu istnienia na ziemi,
unoszą się drzewa i rdzawe do mózgu
odartego wrzynają się skorpiony i raki
i wiatr uchodzi pękniętym obojem jesieni -
wiją się liście czerwieńsze niż ptaki
i kule chromego wchodzą do gardła jak oścień -
- wychodzą na zewnątrz oczami na rozcież.
Dni i obłoki rozbijają się jak fale o kamień epoki
i dusi zaduchem śmierci lawina
w litanii z dzwonami bijących rozpaczą
wraz z dzikim znamieniem na czole Kaina;...
- wieczystym znakiem niemieckich siepaczy.
Agamemnon
Pieśń (Modlitwa)
Odbierz mi, Panie, ręce wygnańca
i daj mi ręce dzieci.
Jakże uradzę w martwych kolumnach
mity wybiegłe naprzeciw?
Jakże ogarnę za snów najcięższy,
jak ptakom odpowiem słowem?
Oto się sypią czerwone węże,
liście jesieni klonowych.
Jakże wbitemu w umy peamów
trwodze pod prąd ulecieć?
Odbierz mi Panie, oczy wygnańca
i daj mi oczy dzieci.
Krzysztof Kamil Baczyński
Oczy co łzy wylały rzewne
Wyschły suchym traktem jak ognista rzeka
I w oczodoły co zbrodzień wyrzeźbił w drewnie
By nie było w nich ani źdźbła człowieka
Wcisnął oczy - gałki z kamienia
Co nie znają żadnego już bólu
Ani nie widzą i czują cierpienia
Agamemnon
Dodane przez Agamemnon
dnia 08.04.2016 00:09 ˇ
1 Komentarzy ·
364 Czytań ·
|