tkwił często przy oknie w małym pokoju
późnym wieczorem na zimnej podłodze
- kwiat z rodziny wiecznieuśmiechniętych
cudowny w dotyku
wymagający
- ciepło spokój harmonia
pewnego dnia - w drugi dzień wiosny
smukłe dłonie delikatnie przytulając
skierowały go do słońca i wtedy
A Thousand Kisses Deep
Cohen śpiewał radośniej
z łąk - tych za miastem - powiało chabrami
noce rozedrgane w subtelnościach
mijały lata
w pejzażu spienione morze
barometr dotąd stabilny wyżowy
wolno zmieniał front
coraz wilgotniej
zwłaszcza wieczorami
wilgoć
na każdym kroku
wilgoć
od morza też
i obcy głos z daleka
- nie ty będziesz mnie osądzać!
smukła dłoń wskazując - hen tam
na słoneczny początek
opadła
fale huczały z bezradności
i ten szum
uporczywy szum
|