Klawiatur brzęk. Wieżowiec pękł!
Zwyczajnie, niczym śliwka.
Ze swoich biur jak z mysich dziur
wypadli. Z naprzeciwka
przyglądam się i widzę, że
przed słońcem mrużą oczy.
w papierach nie ukryją się.
Ich czoła pot już moczy.
Patyków pięć i dzika chęć,
by jeździć kiedyś porshe,
sumienia im wydarły, czym
zmieniły ich - na gorsze.
Cóż widzę? Czy w ich oczach łzy?
Wzruszenia? Może strachu?
Wpadają w trans. Nie mają szans
przeciw ciążeniu. Z dachów
Już skakać chcą! Te oczy lśnią
nie łzami, lecz szaleństwem.
Gdy rzucą się, uciekną, wiem,
lecz nie przed człowieczeństwem.
Dodane przez Madagaskar
dnia 12.02.2016 23:44 ˇ
11 Komentarzy ·
664 Czytań ·
|