Świeciło wtedy słońce
Nie padał wcale deszcz
Dała mi na drogę serce
I powiedziała "weź"
Wzięłam więc bez słowa
Jak dają - trzeba brać
Nie miałam gdzie go schować
Nie miałam po co brać
Wzięłam razem z serce
Połowę krzyża win
Złapałam w swoje ręce
By iść przed siebie z nim
I droga długa czeka
Pod złotym wieńcem gwiazd
Codziennie mała meta
-spoczynek w cieniu miast
Wiem tylko dokąd idę
Bo wracać nie ma gdzie
Ufam, że nie zginę
Pod czujnym dachem nieb
I serce tej jedynej
Zasadzę pośród drzew
Wyrośnie krzak oliwny
Co bólem żywi się
Jak Abel i bart Kain
Nie mogli razem żyć
Tak ona snuję drogę
Do Yerushalayim nić
|