Lepiony z dobrej gliny w pracowni Boga
obracam się na kawalecie
nie tknięty jeszcze
okiem niczyjej wyobraźni - oryginalny
głęboko zanurzam się
aż do samych trzewi - po omacku
w jakże jeszcze surowy
krajobraz już wystawiony na licytacji
za piekielnie niskie ceny
narastającym buntem
szykuję się do wojny
gdzieś między kciukiem a serdecznym palcem
rzeźbiarza w odwiecznym pojedynku
ducha z materią
skłócony z życiem
nie pogodzony ze śmiercią
tańczę samotnie tango bez dwojga
obrotem w prawo na kawalecie
do taktu: dwa na jeden
w nieustannym konflikcie z Bogiem
kłócąc się o każdy detal
nieudanego w mojej ocenie autoportretu
niby podobny... jednak zupełnie różny
tak jak wszyscy ulepieni
z tej samej gliny
Dodane przez stawil
dnia 26.11.2015 12:07 ˇ
10 Komentarzy ·
499 Czytań ·
|