Równoważę siły i światy nieznane
Ku miłości i nienawiści poznanej
Nie ma litości ni empatii
Obie w sobie utkwiły na stałe
Jestem, istnieję... Bo wody wezbrały
Złością prze siąknęły miast ulice
a litość spływa po kieszeni tłumu
Ufność z miarą byłem przegrała...
To co dobre... marnie zabrzmiało
To co ckliwe... krokodylimi łzami utkano
Co podłe... w sercu tuszem spisane
Ufność narasta a wagą niegodziwości oblicze
Równoważąc śmierć i życie... Wybieram Bycie
Dodane przez sibigwiazdka
dnia 14.11.2015 04:04 ˇ
2 Komentarzy ·
608 Czytań ·
|