to jest takie miejsce, gdzie rozpędza się rzeka. trafiam, na końcu kciuka.
ty ukazujesz się na drugim horyzoncie, razem z kominami
fabryk. i aż się prosi o otwarte morze, obcy język, bezludne nisze.
chociaż jeden kamień, by usypać drogę. prześwit i dym. kiedyś umiałeś
zapobiegać burzom. a teraz zapomniałam, wybrałam korytarz.
po co nam mury, kiedy są ruiny? zbyt długo trzymaliśmy je z dala.
pod obserwacją, prowadzili, żebym utworzył przestrzeń, i to nas odróżnia
od snu. krew w oku. ja wrócę. po te wszystkie kawałki, po ostatni stopień
schodów. o ile istnieją morza równoległe. pamiętasz, co robiliśmy z dziećmi,
gdy były za cicho? musisz pokazać im wszystkie obrazy z tracenia oddechu.
opowiedzieć, jak łatwo się znika. wtedy wyjdę. widok zostanie pusty. drzwi
zamykane od wewnątrz.
Dodane przez captain howdy
dnia 20.07.2007 23:57 ˇ
20 Komentarzy ·
1174 Czytań ·
|