niekiedy znad starej papy
i anten
jeszcze za dnia
przy późnym zmierzchu
latem
zasiada księżyc
przed moim oknem
w wypaczonych ramach
maluje się obraz
kawałka wszechświata
nieporuszalny...
wykuty w wapnie
i moge się snuć Marszalkowską
gdy zbyt wcześnie zasypia
mogę jak wariat Hollywood zwiedzać
bez samochodu
mogę się błąkać po kosmodromach
lotniskach
stąd nie ma dokąd uciec...
choć wydawało mi się
że wystarczyłoby stanąć na palcach
w moim oknie
on mi pozwala
zapomnieć o długach
pozwala
ominać wojny
kieruje moje myśli daleko od tego
co nienazwane lecz niewątpliwie
nieuchronne
nie pozwolilby mi
oddychać normalnie
ale tam jest
jakby mówił:
tu się nic nie kończy
ani nie zaczyna
tu jest środek oceanu
Dodane przez pawel kowalczyk
dnia 19.07.2007 09:12 ˇ
5 Komentarzy ·
1017 Czytań ·
|