rzeczowym w nieskromność szpagatem krzesła
utorował swej postaci drogę w pozycję siedzącą;
przyzwyczajony do jednego stolika i rąk w kieszeni.
przybrał pozę uwydatniającą granatowy sztruks.
wyuzdaniem bazyliszkowych bruzd na twarzy
wywęszył w jej oczach najskrytsze wyobrażenia.
pianino podpierało trzeszczące próchnem schody.
niskie ścianki nogi zszarzały od zgniatania petów-
popielnica stała dopiero za rogiem kontuaru.
dziury w podłodze wypełniała fuga tytoniu;
wychudzony maestro zmieniał wciąż tonację.
dymem, kankanem nasyciły się pióra.
od owacji i wrzasków parzyło się ciało
pomiędzy krzyżującymi się nitkami kabaretek.
krwawe rwały się usta pęczniały fałszywe odgłosy,
między głowami a kasetonem wezbrane podniecenie.
Dodane przez Martuska
dnia 15.07.2007 10:09 ˇ
11 Komentarzy ·
869 Czytań ·
|