|
dnia 05.12.2014 07:33
Świetne! :) |
dnia 05.12.2014 08:18
Gloinnen, do świetności jeszcze daleko, ale miło, że u mnie zagościłaś i uśmiechnęłaś się. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 08:56
...za mało mam wiedzy w temacie, żeby móc właściwie ocenić, ale ma taki ciepły nastrój, zrelaksowałem się, pozdrawiam, Zyga |
dnia 05.12.2014 09:05
Zyga, dzięki za wizytkę, rozumiem, bo to raczej babski temat, wszystkie moje koleżanki słuchają w kuchni albo w samochodzie, ale najważniejsze, że się zrelaksowałeś. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 09:26
tym razem mniej lirycznie,a bardziej z uśmiechem,ale pomysł całkiem
niezły:taki koktail muzyczno-kulinarny ku pokrzepieniu serc.Pozdrawiam z biblioteki w Nysie. |
dnia 05.12.2014 09:31
No właśnie, tak miało być, Romanie, ponurakom ku radości, utrudzonym nie Penelopom, co to ciągle zapędzone, bo trzeba pospłacać kredyty, ku pokrzepieniu, a innym może jeszcze ku czemuś. A nad tym cieńszym pędzelkiem pracuję, podpatrując. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 09:55
W kuchni cisza, i jedzenie skromne, bez fajerwerków, wypchane brzuchy najbrzydsza część człowieka. Takie niemelodyjne. A muzyka jednak pod gwieździstym niebem.
Pozdrawiam |
dnia 05.12.2014 10:09
Jędrzeju, dziękuję za odwiedziny w tej całkiem głośnej kuchni, no i za doszukanie się "prawa moralnego". Jak się słucha Chopina albo ogląda ten cykl Dudy Gracza, to ono się samo rodzi. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 10:39
Zapewne monsieur Chopin się nie obraził.
Tez mam zwyczaj słuchać muzyki poważnej przy kuchennym blacie :).
Urocze. |
dnia 05.12.2014 10:47
IZuniu, wielkie dzięki, takiego komentarza oczekiwałam, już nie muszę urządzać seansiku. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 11:10
Pyszny cocktail ! |
dnia 05.12.2014 11:29
No, adaszewski, dzięki, że zasmakowałeś. Dobrze, że użyłeś oryginalnej pisowni (ogon koguta), bo początkowo zdobiono piórkami, a teraz... Ja ograniczam się do plasterka limonki. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 15:32
Tak pomarzyć o takiej białogłowie w kuchni. Wiersz doskonały. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 16:20
Zdzislawisie, miło Cię znowu gościć i nawet jakieś marzonko Ci się skomponowało. Co do doskonałości, to jeszcze daleko. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 17:24
Chopin albo "Iris noir" był małojadkiem. Kiedy Mme baronowa Rotschild urządziła na jego cześć bardzo wystawne przyjęcie, aby - już po konsumpcji - uczynić mu bardzo przyziemne wyrzuty, iż za mało dla gości grał, wówczas Maestro, mnąc w białej dłoni fiołkami pachnącą chusteczkę do nosa, cichutko odpowiedział krwistej, mięsistej i tłustotwarzej pani baronowej:
"O, Madame, przecież ja tak niewiele zjadłem..." ;)
Także w listach pani George Sand do Pani Justyny Chopin, Matki Kompozytora, była Mamcia-flama zamartwiała się jego jadłowstrętem.
Ale nic to, nawet jeżeli Pan Fryderyk już coś przełknął, to na pewno nie ciasto aromatyzowane przez Poetkę [mdliła go np. wanilia, podobnie jak śp. Generała Władysława Sikorskiego]... Dlatego zrozumiałym jest, dlaczego Pani-Poetce spaliły się... placki ;-)))
Bo widzi, Pani, Pani silvo,, Światy Równoległe nadal zachowują swoje i przyzwyczajenia i upodobania ;-)))) |
dnia 05.12.2014 17:56
Abirecka, dziękuję za wizytę, zastanawiałam się, co też tym razem Pani wynajdzie, no i proszę, ileż dziegciu...Chyba jednak zorganizuję ten seansik. A że poczucie humoru miał ( pomiędzy przypływami melancholii), o czym świadczy zadawanie się z panią GS, więc może trafię na moment, kiedy go nie zemdli. Najważniejsze, że goście byli i są zadowoleni ( zabrali na wynos). I znowu czegoś Pani nie zauważyła- słowo klucz to nektar, a to nawet niejadek spożywał ze smakiem. Pozdrawiam. |
dnia 05.12.2014 19:03
Szanowna Pani-Poetko,
tu akurat posłużę się przykładem Pani z gatunku "samochwała w kącie stała" ;-) Otóż, widzi Pani, mam co nieco na swoim koncie tzw. "muzycznych tomików". Przy publikacji jednego z nich pt. "Popołudnia z Vivaldim" [Kraków 2002] poprosiłam o napisanie Wstępu moją Koleżanko-Szefową Panią Profesor Marię Kłańską z UJ.
I tu zacytuję Jej słowa: "Autorka konsekwentnie wprowadza postać kompozytora [...] do nadwiślańskiego pejzażu [...] wymieniając go po imieniu i nazwisku w każdym wierszu."
Po imieniu, czyli w rozmaitych wariantach oraz zdrobnieniach imienia Monsignore Vivaldiego, co bardzo nie spodobało się Recenzentce.
"Te wiersze, a wcześniej muzyka posiadają swój majestat - podkreślała w wewnętrznej opinii - dlatego - moim zdaniem jest nie do pomyślenia, żeby nazywać Kompozytora "Tońciem, Tosiem, Antosiem itp.".
Tłumaczyłam, że to w formie żartu, ale dla Pani literaturoznawcy argument był żaden. Wspomniała mi bowiem o pewnych obowiązujących w kulturze regułach, ponieważ - tu m. in. odniosła się do Herbertowskiej "Potęgi smaku".
Wierszowi niczego nie można zarzucić, za to podejściu do tematu... - według mnie - "kresowej pani" - aż nadto.
Wielkich oraz Niezłomnych raczej nie przedstawia się w gaciach lub staniku, bo mogą sobie tego nie życzyć. Podobnie jak Pani ma prawo sobie nie życzyć demonstracji podpatrzonej u Pani golizny. Przez ciekawskiego, z lunetą i aparatem fotograficznym ;)
Proszę nie przypisywać mi dziegciu, gdyż ja wiersza - pod względem formalnym - nie skrytykowałam i czynić tego nie zamierzam. Jedynie zwracam uwagę Pani na bezobcesowe ujęcie tematu. A to jest już, mówiąc językiem [wcześniej Profesor Izydory Dąmbskiej] później Zbigniewa Herberta - kwestią smaku. Znaczy osobistego taktu Autorki wiersza.
Muzyki słuchać można w każdym miejscu oraz o każdym czasie; pisząc wszak o muzyce [zresztą nie tylko muzyce] wypada się jednak zastanowić nad tym, co uchodzi, a przed czym należałoby się wstrzymać. Podobnie przy czytaniu korespondencji tych, o których pisze się biografię.
Parafrazując zatem słowa mojej Recenzentki: w muzyce Chopina tkwi majestat, dlatego - jak nie wypada udawać się na ważne spotkania czy do kościoła - w stroju niedbałym, nie wypada również wycierać sobie buzi oraz zastawy papierową serwetką z zapisanymi nań nutami chopinowskiej muzyki. |
dnia 05.12.2014 19:21
Pani opinia, Pani prawo, mój wiersz, moje zabawki. A skąd Pani taka pewna, że koncepcja, iż nieśmiertelna muzyka uświęca pewne specjalnie dobrane pokarmy (hiperbola), wszak nie wybrałam galarety z nóżek..., nie spodobałaby się Mistrzowi. A może nawet odczułby satysfakcję, że zdołała pokonać jego fobię... Zapewniam, że niezwykle szanuję Chopina, bardzo przeżyłam, jak na ostatnim Konkursie zgaszono światło mojemu faworytowi i wygrała bezekspresyjna Rosjanka...A z wiersza się cieszę. Duda Gracz sławił na swoją wielką miarę ( 313 dzieł- przepięknych, odsyłacz i stworzenie dystansu we wstępie), Norwid, Gałczyński- na swoją, a ja na moją- krasnoludkową i Pani mi tego nie może zabronić. |
dnia 05.12.2014 19:27
Ja tylko tak przelotem silvo...a słucham właśnie tego:
https://www.youtube.com/watch?v=BTcxNqcrtI0 |
dnia 05.12.2014 19:44
Niczego nie zabraniam, bo ja nie dyktatura :-))) Napisałam wyłącznie o własnych odczuciach, i nie tylko własnych, gdyż kiedyś od mądrzejszych ode mnie przejętych oraz przyjętych [vide: Prof. Kłańska]. Pisać każdy może, jak każdy może sobie śpiewać, czy się chwalić...
Ale też proszę pamiętać, co już niejednokrotnie podkreślałam: rzucone w przestrzeń dzieło żyć zaczyna osobnym, nie zawsze od nas zależnym istnieniem.
W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku modny był w literaturoznawstwie termin "recepcja". "Recepcja" jakoś ucichła, czytelniczy odbiór [wrażenie] pozostały. Gdyby nie pozostały, w takim razie nie mielibyśmy "pp" ;-)
Doprawdy nie pojmuję, dlaczego Poetka silva tak reaguje nerwowo na spostrzeżenia skromnej czytelniczki abireckiej?
Przecież wszystko do sprawdzenia. I uszanowania cudzego odbioru? :-)))) Rzecz jasna po lekturze wierszy Pani Poetki silvy. |
dnia 05.12.2014 19:59
Abirecka, z tym chwaleniem się to znowu mierzy mnie Pani Swoją miarką, co widać powyżej, wiersz dotyczy wielu osób, co nawet komentarze potwierdziły, taka scenka obyczajowa z naszych czasów... Utwór powstał w andrzejki i od tamtej pory nikt mnie po nocach nie straszył, a nawet mi się ekfraza do niby- stracha wysmażyła, może zamieszczę, dyskusję z Panią uważam za zamkniętą. Nie lubię, gdy ktoś mnie nazywa poetką, czuję się zażenowana. |
dnia 05.12.2014 20:08
Ja też, Pani Poetko ;-)))) |
dnia 05.12.2014 22:13
Bezpretensjonalnie, z uśmiechem, smacznie podany wiersz z rodzynkami. Najsmaczniejszy - nóż ostry jak kontrapunkt. |
dnia 06.12.2014 01:16
Mariolu, witaj w tym domu, gdzie ' wszystko się zdarzyć może", jakże się cieszę z Twojej wizyty i nawet zechciałaś napisać niebanalny komentarz z rodzynką/ rodzynkiem. Pozdrawiam. |
dnia 06.12.2014 08:09
A przy grochówce koniecznie etiuda rewolucyjna, jako zapowiedź nieuniknionych zmian:)
Zmyślne. Pozdrawiam. |
dnia 06.12.2014 09:12
Romanie, dziękuję, że zagościłeś i uśmiechnąłeś się, lepiej rubasznie niż wcale. Rozumiem, że to nawiązanie do subtelności (nosorożca). Ot, taki sobie wierszyk, a ile emocji. Nadal nie żałuję, że zaryzykowałam. Pozdrawiam. |
dnia 06.12.2014 09:49
Cytat:
"romanwosinski dnia 06.12.2014 09:09
A przy grochówce koniecznie etiuda rewolucyjna, jako zapowiedź nieuniknionych zmian:)
Zmyślne. Pozdrawiam."
A Marsz Żałobny po niewybudzonej śpiączce? Poprzez zasłodzenie (się) ;-)))) |
dnia 06.12.2014 09:55
Przepraszam za rubaszność, tak mi się jakoś:)
Nie żałuj, dla mnie jest o.k. |
dnia 06.12.2014 10:14
Romanie, wcale się nie gniewam, to wręcz dodaje pikanterii.
Dworuj sobie, Pani abirecka, do woli, a czytalność fika... Wiedziałam, że wsadzam kij w mrowisko. Na razie tylko łycha wazowa dziegciu, więc było warto. A miodzio to symbol miłości Bożej (encyklika Benedykta), więc mnie nie mdli. Pozdrawiam raz jeszcze, jakoś mi się widzi, że Pani tu jeszcze zajrzy. |
dnia 06.12.2014 10:33
"Kij w mrowisko"? Ha, ha, ha :-)))) Dobrze, że czytalność fika :-)))) Przecież właśnie na tym specjalnie zależy Pani Poetce, gdy ja z kolei - wszystkim życzę wszystkiego najlepszego :-)))
Pani Poetce zatem 10 tysięcy odsłon oraz minimum: 100 komentarzy ;-)))
Wszystkiego najlepszego dla Pani (_ _ _) -)))) |
dnia 06.12.2014 10:45
Znowu Swoja miarka, a życzeń niestety nie przekażę, nie znamy się osobiście, jeszcze by pomyślała, że się lansuję... |
dnia 06.12.2014 11:01
Lansować to może nie [wrodzona skromność Pani Poetki] ale zaistnieć, to... Oooooooo, jak najbardziej tak ;-)
Grudniowe uśmiechy :))))) |
dnia 06.12.2014 11:08
A co w tym złego? Chyba każdy, kto publikuje na pp czy na innych portalach, to robi i szanuje Czytelników, i stara się ich nie zawieść, choć mnie to nie zawsze wychodzi, np. z Panią, ale próbuję. |
dnia 06.12.2014 11:49
:-D :-D :-D |
dnia 06.12.2014 12:42
:-) |
dnia 06.12.2014 16:59
Wiersz w sam raz na (prawie) zimowy wieczór.
Pozdrawiam. |
dnia 06.12.2014 17:00
Nie chcę być złośliwa, ale kuchnia... to także nie opodal... wychodek. Zwłaszcza po serwowanych przez Autorkę słodkościach ;-)))
Oliwa ma własności przeczyszczające, wanilia natomiast... dla niektórych emetyk ;-)
P.S. jako ta wszystkim dobrze życząca, chcę nakręcić Autorce centurię komentarzy ;-) Zatem, bez urazy, Pani Poetko, bez urazy ;-)))))) |
dnia 06.12.2014 17:34
Jacku, dziękuję, że zagościłeś i znalazłeś trochę światła na (prawie) zimowy wieczór. Pozdrawiam.
Abirecka, staje się Pani nudna, to powyżej już poniżej pasa, ąz tak Panią boli? Muszę pokopać w mitologii, jak to było z ambrozją i nektarem, bo chyba nadal do Pani nie dotarło. Poza tym tu jest sztuka kulinarna. |
dnia 06.12.2014 19:16
Nie nudna, tylko Pani,Poetko niedouczona. Nie po raz pierwszy zresztą [par.: "weneckie słońca" lub "sypkie [sic!] medaliony" albo muchomory [sic!] , nie powoje Degasa ;-)))))].
Ambrozja [pokarm olimpijskich bogów potrafiła u śmiertelników] wywołać wymioty, nektar natomiast? Teraz pszczółkowe leczenie z Apipolu ;)] przeto,kto - zdaniem pani - jest nudny?
Kiedyś napisałam o paninej - wyłącznie zaczerpniętej z podręczników do kulturoznawstwa - wiedzy. I nie pomyliłam się!
Wątek natomiast ciągnąć będę do 100 [słownie stu] wpisów. Życzliwą wielce pani jestem, (_ _ _) ponieważ nie dorównuje paninej elokwencji ;-))))
Z wyjątkiem skromnej użytkowniczki abireckiej na portalu "pp", autorki nagrodzonego tomiku o Pany Fryderyku Ch. zatytułowanego "Etiudy domowe Pogórza na pięć wierzb...". Oczywiście z obowiązkowym ISBN, bo autorka zbioru pracownikiem naukowym jest... ;-)))))) i wie, jak się promować ;-)))))))) |
dnia 06.12.2014 19:27
Oprócz Pani autolansu tylko jedno jest w tym wpisie prawdziwe... Nawet nie jeżdżę na plenery literacko- malarskie, bo bym się źle czuła. A sypkie medaliony zawieszane pamięci są adekwatne do mandali. To kwestia wyostrzonej wyobraźni holistycznej. Pozdrawiam. |
dnia 06.12.2014 20:08
Mandala? W takim razie proszę się łaskawie wypowiedzieć, kim pani naprawdę jest?
Pod moim bowiem tekstem opisującym Krucyfiks z sandomierskiej katedry pouczała mnie pani, iż Chrystusa biczowano... flagrum, nie polskimi kańczugami [sic]
Teraz znów "mandala" ;) Pan Chopin łapie się w Zaświatach za swoją puszystą koafiurę... Nie dość, że przesłodzone kulinarne słodkości, jeszcse na dodatek... mandala. Jak - dla niewtajemniczonych - laxigen ;-)))))
W przeiciweństwie do pani, żadnego lansu sobie nie robię, ponieważ zwyczajnie nie potrzebuję ;-)
Mam ten dar, iż urodziłam się (i wychowałam) w normalnie kulturalnym środowisku; miałam wspaniałych Nauczycieli, reszty douczyłam się sama ;-)))))
Pani niestety bazuje wyłącznie na źródlach zapożyczonych. Trochę angielszczyzny, trochę innego "izmu" i oto tworzą się wiersze, które choć bezbłędnie zapisane, o pod względem rzeczowym przypominają epizodyczną bohaterkę "Czarodziejskiej góry" T.Manna [niestety nie pamiętam jak owa pani się zwała], która po śmierci kuzyna Hansa Castorpa zażyczyła sobie by na jej pogrzebie zagrano "Eroticę" [!!!] - zamiast "Eroici" - L.van Beethovena.
Z panią przedstawia się podobnie. Bo zamiast wczucia oraz wżycia się w egzystencję swoich lirycznych podmiotów, wypisuje pani - niby polonistka - zwykłe brednie.
Wyobraźnia Pani (_ _ _) nie zawsze jest autonomiczna, o czym komunikuje Pani z niezmienną życzliwością niezależny twórca a[niela] birecka :)))) |
dnia 06.12.2014 20:27
Nie chce mi się już rozmawiać o tych aniołach na szpileczce, więc na następny ewentualny wpis nie odpowiem. Znowu poza tarczą. Obawiam się, że pani Sobiech poczułaby się dotknięta. Tak, ona jest prezesem KL " Przy Studziennej", ale ja nawet tam nie należę, nie lubię działań grupowych. Ubawiła mnie Pani tym wpisem, teraz rozumiem też poprzedni. I jeszcze zdradzę sekret, dzięki temu wierszowi poznałam cykl Chopinowi i tenże podrzuca mi pomysły na ekfrazy. Już posypało się jak pasaże ze słodziutkim legato- cztery. Jedną wrzucę za tydzień, chociaż niedopracowana. |
dnia 06.12.2014 20:32
Znamienite polskie Damy, właśnie takie Was kochamy.Nasze życie właśnie Wami w każdej formie ubarwiamy. 😊😊 Pozdrawiam serdecznie i tubę mocno. |
dnia 06.12.2014 20:43
Oczywiście tubę mocno.😉😊 |
dnia 06.12.2014 20:51
Alfredzie, miło, że u mnie zagościłeś i dowcipnie przemówiłeś, ale tej tuby nie rozumiem. Wiersz ninadęty, wręcz odbrązowiający, więc jaka tuba ? Pozdrawiam. |
dnia 06.12.2014 21:34
Bardzo mi się podoba to połączenie poważnej muzyki z codziennymi, kulinarnymi zajęciami- z uśmiechem z dystansem, których nigdy za wiele..., w każdej z tych dziedzin mam wiele do nadrobienia, serdeczności posyłam:) |
dnia 06.12.2014 21:37
Mgnienie, dziękuję za życzliwe pochylenie się nad wierszem. Widzisz, Ty umiesz nadać tekstowi naturalne ciepło, a ja na razie muszę włączać prodiż... Pozdrawiam. |
dnia 06.12.2014 21:44
Czy Moderator 4 mógłby, poprawiając błąd, o co prosiłam już dwukrotnie, przeanalizować i ewentualnie usunąć wpis z tłustkami (dane osoby ze środowiska ostrołęckiego), ponieważ naruszono tu nie tylko godność osobistą, ale także Ustawę o ochronie danych osobowych. Ta Bogu ducha winna pani na razie nie ma pojęcia, że została pomówiona, ale może przypadkiem się dowiedzieć. |
dnia 06.12.2014 21:45
Będę ciągnąć do stówy ;-))) Jak obiecałam ;))) Wesoło się robi, kiedy silva komentarze abireckiej, choć w innym kontekście, lecz identycznymi słowy, przypisuje sobie :-))))))
Belfrem akademickim jezdem, pani Hannno Jadwigo! Polonistką i germanistką, choć nie logopedą. I w przeciwieństwie do pani, laureatką żadną jeno naukowym pracownikiem... :((( czyli - za państwową kasę - zwykłym wyrobnikiem ;-))))))))))))))))))))))))) |
dnia 06.12.2014 22:10
Tulę mocno, program czasem jest bezduszny.Jesteś i to jest ważne.Masz wielkie serce, tuląc maluczkich ponad konwenansami ubarwiasz ten szary świat.Pozdrawiam ciepło.😊😊😊 |
dnia 06.12.2014 22:24
A to ciekawe i pomysłowe!
Czy może być jaki środek, sposób, recepta...czy inny to przepis na muzykę?
No, może co najwyżej na tę techno, rap czy discopolo.
Na ogół jak i na szczęście muzyka nie trzyma ściśle żadnej konwencji.
Zwłaszcza klasyczna. |
dnia 06.12.2014 22:27
Nie wiem, czy owa Pani została pomówiona? I niby za co rzekomo pomówiona? Nikt - w razie czego - nie zarzucił owej pani niczego, czego miałaby się taż pani wstydzić. Nikomu niczego przecież nie ukradła, prócz - ewentualnych zapożyczeń - z komentarzy abireckiej, których - jako żywo - prawo autorskie nie chroni ;-)
A swoją drogą, skąd u silvy taka skrzętna anonimowość? Przecież większość na "pp" użytkowników mówi otwartym tekstem i raczej swego imienia oraz nazwiska się nie wstydzi? Gdyż wstydzić się nie ma czego!(_ _ _)- aniela birecka :-)))) |
dnia 06.12.2014 22:58
Usunięto administracyjnie niektóre fragmenty wypowiedzi Pani abireckiej. Każdy kto tutaj zarejestrował się pod określonym nickiem ma pełne prawo do zachowania anonimowości. Próby jego zdemaskowania - niezależnie od tego czy ujawniające prawdę czy też nie - są jednoznaczną prowokacją i oczywistym naruszeniem ustawy o ochronie danych osobowych. Proszę zaprzestać takich praktyk i zbyt daleko idących uwag ad personam. Nie popadajmy w kompletnie irracjonalną przesadę.
Postulowana przez Autorkę poprawka została dokonana. Przepraszam, że ze sporym opóźnieniem, ale z przyczyn natury zawodowej mogłem dziś pojawić się na PP tylko bardzo wcześnie rano i potem dopiero w ostatniej godzinie właśnie mijającej doby.
Pozdrawiam i zarazem przepraszam wszystkich za moją spowodowaną "przyczynami wyższymi" długą nieobecność. |
dnia 06.12.2014 23:27
Spoks, dzięki, że wstąpiłaś/łeś, dostrzegając, że jest tu coś ciekawego, pozdrawiam.
Moderator 4, dziękuję za poprawkę i interwencję, mam nadzieję, że ta pani nie zdążyła się dowiedzieć. Pozdrawiam.
Alfredzie, teraz wszystko jasne, pozdrawiam. |
dnia 07.12.2014 04:01
No. nie mogę sobie odmówić, postawię kilka kropek nad do staccato. Czyżby monsieur Chopin pogroził z Zaświatów długimi kosteczkami wskazującego paluszka? Ale chyba nie mnie... Jak można było nie sprawdzić zgodności wierszy? Ta pani wydała jeden tomik i jakąś zbiorówkę, więc byłoby łatwo. Na dodatek ja jestem duuużo szczuplejsza. Chciałabym przeprosić za ten incydent Wszystkich Czytelników, w końcu to pod moim wierszem. Dlaczego nie z nazwiskiem? Mam po pobycie na innym portalu koszmarne wspomnienia, starczy na dwa opasłe tomiska. A nazwiska się nie wstydzę, porządne, z tradycjami, przodkowie na Rossie, a i na Kahlenbergu je znalazłam, ale to nie ono ma świadczyć o mnie, tylko moje wiersze.Pozostanę silvą (las, nie tylko rzeczy) i kocham nawet muchomory, we mgle zatracają toporność stają się dla mnie tancerkami Degasa i te rozwichrzone kryzy... Tak już mam i Wszystkich pozdrawiam. |
dnia 07.12.2014 08:19
Nie byłoby próby identyfikacji, gdyby... Tak, gdyby...
Ten, kto (się) publikuje, to mimo woli powinien liczyć się z próbą rozszyfrowania jego tożsamości [czasy Galla Anonima dawno zapadły się w dziejową "pomroczność"] na dodatek, gdy jeszcze ten ktoś autorytatywnie krytykuje, postuluje, poucza itp.
Pan Chopin, pani silvo niczym mi nie nagroził, jednak ten sam Pan Chopin nienawidził tandety.
Nie nazywam pani utworu "tandetnym", ale - w świetle osobowości Kompozytora - niestosownym [zob. wyżej zacytowaną wobec Vivaldiego opinię Profesor Kłańskiej], bo - nie chcę powtarzać, ale muszę niestety - coś uchodzi, coś nie uchodzi; coś "wypada", od czegoś należy się wstrzymać, i ja to pod pani wierszem napisałam.
Tamta pani? No cóż, tamta pani, która w porównaniu z panią ma li tylko w swoim dorobku jeden tomik i "jakąś zbiorówkę" [osobliwie zapomniała pani dodać, iż "tamta pani" jest również laureatką kilku prestiżowych nagród, ale: co tam!] w związku z tym owa Pani Poetce silvie w niczym nie dorówna.
Tylko proszę pamiętć, iż częstokroć ilość nie musi przechodzić w jakość. Christo Botew [Botev] jeden z najwybitniejszych bułgarskich poetów ma w swoim dorobku jedynie 27 wierszy... Niezależnie od tego, choć z mojej strony przeprowadzenie kwerendy, które według pani okazało się wprawdzie mylne [lecz niejedna bibliografia literacka zalicza podobne wpadki] to jednak poszło w dobrym kierunku: poezja, polonistyka, nauczycielka [wpisz-wymaluj pani forumowy wizerunek] by dopiero zatracić się przed metą.
Nie wiem też dlaczego oraz z jakiego powodu przeprasza pani Czytelników? Tu nie padały - za przeproszeniem żadne "joby" - jedynie toczyła się normalna, ożywiona dyskusja. Podobne polemiki miewały miejsce przy kawiarnianych stolikach oraz w redakcjach literackich magazynów. Aktualnie podobnymi dyskusjami żyć powinien każdy prestiżowy portal.
Jedynym może poszkodowanym jest sam Kompozytor, którego zaciągnęła pani do swojej kuchni, a On akurat nie musiał sobie tego życzyć.
Zwłaszcza wspomnianej żartobliwie przez Przedmówcę grochówki; gotowanej w rytm kanonady Etiudy Rewolucyjnej :-)))) |
dnia 07.12.2014 09:20
Przemyślę, czy nie uwiecznić Pani dedykacją, właśnie przy tym wierszu, z dopiskiem - za heroiczną obronę Chopina... |
dnia 07.12.2014 09:22
Ekskluzywne menu do ekskluzywnej muzyki monsieur Chopina, który być może westchnął sobie w niebie, że wciąż go słuchamy. Podoba mi się :) |
dnia 07.12.2014 09:36
Splaris, mega dzięki za ten adekwatny komentarz, pozdrawiam.
Abirecka, jutro pędzę kupić tonik, może się czegoś nauczę, bo wiem, że nic nie wiem i nie umiem, chociaż jakieś konkursiki mnie kiedyś też lubiły... |
dnia 07.12.2014 09:37
Solaris, literówka, przepraszam. |
dnia 07.12.2014 10:00
Tomik, dopiero teraz zauważyłam, ach, te emocje. |
dnia 08.12.2014 14:43
Abirecka, mam nadzieję, że Pani tu jeszcze zajrzy. Bardzo się Pani udał ten Lirowy wiersz, pierwsza klasa. Byłam, zdążyłam, będę się dzisiaj delektować. Wysłałam jeden egzemplarz na adres Biblioteki na Żwirki i Wigury, może dojść już jutro, jeśli Pani zechce odebrać, poproszę o jeden języczek. A flagrum było z życzliwości, odkryłam to słowo, gdy szukałam roślinek do "Płótna" ( w tomiku to ma trzy gwiazdki). Powinnam Panią ozłocić, bo udało mi się upiec trzy pieczenie przy jednym ogniu, proza może wyjdzie za rok, a już czeka cztery... Dziękuję i pozdrawiam. Ta niedouczona, głupia i pisząca bzdury. PS Ne lubię "Czarodziejskiej góry", wolę "Noc w Wenecji " i "Lottę w Weimarze" ze względu na Goethego i Mahlera. |
dnia 11.12.2014 19:03
Ło, matko kościoła! U Ciebie też? To zwykła złośliwość. Wiersz rewelacja. Pozdrawiam cieplutko. |
dnia 11.12.2014 19:44
Anastazyo, dzięki, że zajrzałaś i się usmiechnełaś, to najważniejsze, A czy aż rewelacja? Raczej nie. Pozdrawiam. |
dnia 11.12.2014 19:45
uśmiechnęłaś |
dnia 26.12.2014 21:39
Bardzo mi się podoba! |
dnia 26.12.2014 22:09
Gosiu, całą przyjemność po mojej stronie!*** |
|
|