powietrze przywołane dotykiem
bez sprzeciwu nadstawia karku
po którym wdrapujesz się na sam wieczór
nie nadążasz za własnymi krokami
myśli pozostawione z tyłu dostają zadyszki
jakby chciały zostać w minus nieskończoności
na twojej twarzy nieruchomieje noc
wtedy pochylasz się nad zeszytem
słowa z niedowierzaniem otwierają oczy
odkrywając własne znaczenia sprzed kilku lat
na rachunki zabrakło wytrwałości
sumienie uwięzione w matriksie
próbuje resztkami sił dotrzeć do światła
świt zaostrza ci rysy
poleceniem powrotu między oba światy
Dodane przez Tomasz Kowalczyk
dnia 02.10.2014 18:33 ˇ
7 Komentarzy ·
1394 Czytań ·
|