Z Moskwy na Kijów, drogą przez Ługańsk
jedzie rosyjskich wozów kolumna.
- Co to za konwój, po co tam jadą?
Co się ukrywa pod kawalkadą?
- Konie ze ślubną karetą wiozą!
Pewnie obrączki wszystkim nałożą
i Ukrainę jak pannę młodą
przed ołtarz w Moskwie wkrótce powiodą.
Tych ciężarówek ze trzysta jedzie.
Ile dokładnie? - Tego nikt nie wie.
W środku podobno same frykasy;
- Granaty figi i ananasy.
I instrumenty ze sobą wiozą
by z hukiem przeszłość łączyć z przyszłością,
a nie zasklepić się nitką złotą
na wieki snutą we własnych włościach.
W pierwszym transporcie jadą pianina,
a w drugim obój, kocioł i cytra.
W trzecim trombita, w czwartym bandyta,
w piątym są gwizdki i okaryna.
Aż Ukrainą z wrażenia wstrząsa.
- Wszak tę rozpustę sam car urządza!
Jedzie kulebiak, po carsku jajka,
sos syberyjski, bigos, sałatka.
W siódmym pojeździe jadą przerzutnie,
w ósmym niedźwiedzie wiozą, wyrzutnie,
W dziewiątym same są parawany,
w kolejnych trumny i karawany.
W dwudziestym ryże, skrzynie cytrusów.
Za nimi wozy pełne łobuzów.
Od trzydziestego już nic nie widać,
ale jak mówią - " Job twoja mać ! "
- Sam "BUK" w nich jedzie wraz z ancymonem,
zatem być muszą opancerzone!
Nagle zniknęły z pola widzenia.
Gdzie się podziały! Może na przejścia
zmierzają inne, lub w jadowite mienią się żmije,
może wypełzną wężem o świcie.
Może się w szczury pozamieniały,
na wszystkie strony jak wszy rozlazły ,
lub prześlizgnęły się pod szlabanem
i defilują teraz bulwarem.
Może się w lotny zmieniły gaz,
wyparowały i przepadł ślad...
Dodane przez viviana
dnia 16.08.2014 09:33 ˇ
4 Komentarzy ·
584 Czytań ·
|