(rozważanie znad talerza)
Zanim się człowiek pierwotny pozbierał i wstał,
by coś namazać na sklepieniu groty, czy ścianie,
gotowy przecież zamysł w swojej głowie miał;
bez wątpienia scenę rodzajową. Jaką? Polowanie.
Zanim się z sobą wdał w duchowe dylematy,
rozważał czy kamienia użyć, oszczepu lub strzał
(nie było prochu, więc nie mógł wytoczyć armaty),
a ścigany wyobraźnią mamut przed oczami stał.
Kiszki marsza grały na najniższych nutach,
więc dla wzmocnienia koniecznej odwagi,
pomyślał o ryku bojowym, a przy tym - o butach,
bowiem sam z siebie bezbronny był - bosy i nagi.
Już z grubej skóry zwierza wykrawa kapce.
Drugim połciem futrzanym chudy grzbiet okrywa,
posłanie z przykryciem niesie nieruchawej babce
i wie, że musi to wszystko jakoś ponazywać.
Już czuje. Już blisko. Rodzą się w nim dźwięki.
Lecz zanim wyduka pierwsze i sensowne słowa,
a te zanim się zrosną z taktem w kształt piosenki,
zanim poemat kunsztowny jego własna głowa
napisze na swoją chwałę i rozumu swego cześć,
musi przecież, choćby w sieć schwytaną kuropatwę - zjeść.
01012014
Dodane przez Kristoforus
dnia 03.01.2014 04:26 ˇ
4 Komentarzy ·
563 Czytań ·
|