|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Wiersz - tytuł: Panie, Ty wiesz (24) |
|
|
Komentarze |
|
|
dnia 11.10.2013 07:20
Rozkrok pomiędzy Kościołem a kościołem, religijnością a klerykalizmem. To w pierwszej zwrotce dawało nadzieję (na dobry wiersz)
PIĘĆ WIELKICH LITER zalało kiczem i zbyt poddańczym podejściem nawet do autorytetu. Czy to o Styce była anegdota (albo rysunek) - gdy bóg odezwał się do Styki: nie maluj mnie na kolanach, ty mnie maluj dobrze. |
dnia 11.10.2013 10:19
czyta mi się "wołające o Ciebie"
- skojarzył się z Geppert i muzką "Zamiast". Pozdrawiam. |
dnia 11.10.2013 16:19
moja śp. Babcia, która bardzo rzadko chadzała do kościoła, ale była - paradoksalnie? - nabożną Osobą, zwykła mawiać, że kościół może być, a może go nie być, gdyż na każdym źdźble trawy może się znaleźć tysiąc aniołów, a każda łąka jest świątynią Pańską. W Twoim wierszu odnalazłam tej Jej klimat, chyba, że nadinterpretuję...Pozdrawiam serdecznie, Ewa |
dnia 11.10.2013 22:12
a mnie się wydaje, że nie tylko kościół nie jest do niczego potrzebny, ale i wiara i bóg, którego przecież światły wiek 21 odrzuca, nie wiadomo po co zachowując/kultywując zabobonne 'mój boże', 'jezus maria'. przecież to tylko świadectwa ciemnoty. a kler? siedlisko demoralizacji, zbrodni i wszelkiego zboczenia starych panien i starych kawalerów.
no, ale autorka ma prawo do dostrzegania dzieła stworzenia. nikt jej tego nie odbiera, nawet jeżeli podszewkę namaszcza boskością.
przeczytałem z zainteresowaniem i wcale nie dostrzegam TU kiczu. nic a nic!
pozdrawiam serdecznie, witek |
dnia 12.10.2013 08:58
haiker
nie maluj mnie na kolanach, ty mnie maluj dobrze.
interesujące stwierdzenie :)
dzięki, pozdrawiam
kasiaballou
ciekawe skojarzenie :) w gruncie rzeczy chyba wszyscy jesteśmy do siebie podobni? i tak, i nie ;)
dzięki, pozdrawiam
Ewa Włodek
fajnie mieć taką Babcię. moje były inne :) niemniej dostrzegam podobieństwo między myśleniem Twojej Babci a moim.
na każdym źdźble trawy może się znaleźć tysiąc aniołów, a każda łąka jest świątynią Pańską.
piękne słowa, czy można im nie wierzyć?
dziękuję, Ewo, miło było to przeczytać :) pozdrawiam
kropek
czy XXI wiek tak do końca odrzuca Boga? nie byłabym tego taka pewna :) zawsze były, są, i będą środowiska i jednostki, które wierzą i nie wierzą. w kościołach i poza nimi. jedni i drudzy twierdzą, że wierzyć to ciemnota, lub nie wierzyć to głupota ;)
co do kleru, wiadomo, jest na świeczniku, czego im nie zazdroszczę. ale od dawien dawna wiadomo, że ludzie są różni, nie wszyscy źli, i nie wszyscy dobrzy. zatem cały kler też nie może być tylko zły. zresztą każdy człowiek, bez wyjątku, ma w sobie niebo, i ma też piekło.
cieszę się, że przeczytałeś wiersz z zainteresowaniem, i nawet kiczu, tu nie dostrzegasz :) inni jednak mogą dostrzegać, takie ich prawo czytelnicze.
dziękuję, pozdrawiam :) |
dnia 12.10.2013 09:36
Tak podobni, a jednak różni - to dobrze, bo jest to przykład/dowód twórczej i kreatywnej natury Stwórcy, który w swej doskonałości nie posłużył się matrycą. Co do wiersza i szerszej myśli, którą wywołał:
kościół, jak lubią powtarzać nasi duszpasterze jest wspólnotą ludzi grzesznych. I słusznie, nikt przecież nie oczekuje świętości od żadnej niedoskonałej istoty ludzkiej. Ale kiedy ci grzeszni zdają sobie sprawę ze swojej ułomności, kiedy ta ułomność staje się transparentna i ewidentna, czyż nie powinna nastąpić refleksja? Zwłaszcza po stronie duszpasterzy, którzy są przewodnikami i na których z racji funkcji, powołania i posługi, spoczywa największa odpowiedzialność? Czyż nie oni właśnie są przede wszystkim zobligowani do dawania przykładu? W obliczu grzechu i ludzkiej niedoskonałości, czyż nie powinien nastąpić szczery rachunek sumienia, spowieź, żal za grzechy, pokuta i postanowienie poprawy? Franciszek wyznacza kierunek, ale czyż nie są to póki co puste gesty? Czy za słowem nie powinien iść czyn, a za nauką dekrety i nakazy realnych zmian w strukturze kościoła? Szef na Ziemi sobie, a episkopaty sobie. Papież jedno, a oligarchowie kościelni drugie. Ciężko jest wyzbyć się pozycji, splendoru, pieniędzy i przede wszystkim władzy. Ciężko porzucić złotego cielca i za przykładem Rabbiego pójść do owczarni i stać się jej pasterzem, a nie zarządcą. Dopóki ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie owieczki będą szukać Boga na swój sposób, bez nadętych pośredników z ustami pełnych frazesów i nauk, których sami nie przestrzegają. Ten wiersz jest mz takim poszukiwaniem Boga na swój sposób/na własną rękę. Z potrzeby serca i trochę z powodu sytuacji, wymuszonej taką a nie inną postawą kościoła. Tak - bo do Boga można się zwracać wszędzie i z każdej płaszczyzny, w każdym miejscu i o każdej porze. Bezpośrednio to nie znaczy gorzej. W dobie XXI wieku człowiek mz wcale nie odchodzi od Boga, nie kwestionuje Go, ale kwestionuje klerykalizm i odrzuca jego poważny przerost formy, nad treścią, a to zasadnicza różnica. Człowiek XXI wieku już nie wyraża zgody na robienie z Domu Bożego instytucji, z powołania, sposobu na wygodne życie, z posługi zasługi, a z kapłaństwa zawodu. Dopóki ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie, dopóki duszpasterstwo nie wróci do korzeni, nie zrezygnuje ze świecznika i przypomni sobie o swojej właściwej roli i nie podejmie trudu samooczyszczenia z wszystkimi tego konsekwencjami - kościoły będą się wyludniać, a wierzący rozmawiać z Bogiem na łące, w lesie, w górach, nad morzem, w pieleszach czterech ścian, we własnym sercu, bez poczucia jakielkolwiek szerszej wspólnoty z tymi, którzy od tego prostego, spontanicznego i szczerego dialogu za daleko odeszli. Nie będzie wspólnoty z pasterzami, którzy opuścili pastwisko, żeby z pozycji "olimpu", gdzie się w swym pogubieniu wdrapali, jedynie palcami innym wytykać, a siebie głaskać z włosem, bo póki co nie w głowie im (pasterzom) powrót na ziemię. Oczywiście, że nie cały kościół jest zły - ale te dobre/szlachetne/ elementy jego konstrukcji są zaledwie małą, niewiele znaczącą śrubką/bezdecyzyjną cząstką, która kiedy coś poruszy, kończy się nic nieznaczącym brzęczeniem w konstukcji, brzęczeniem, które nie ma mocy sprawczej i nic nie znaczy w machinie stuktury, która daleko odeszła od fundamentów wiary. Takie śrubki, które po zluzowaniu, po lekkim wykręceniu z przeznaczonego im "otworu" - takie, które brzęczą niezgodnie z zamysłem całej machiny - one wypadają, albo są zapobiegawczo dokręcane, a nawet eliminowane z systemu, żeby nie brzęczały i nie zakłócały pracy owej machiny. Smutne. Wiersz, jak modlitwa. Zamiast tych katechetycznych/książeczkowych. Tak postrzegam ten tekst. Pozdrawiam. |
dnia 12.10.2013 09:39
*z ustami pełnymi frazesów (sorki) |
dnia 12.10.2013 11:39
kasiaballou
nie jest moją rzeczą oceniać kościół, ja tylko piszę tak jak czuję. sądzę, że lepiej wierzyć w Boga bez kościoła, niż nie wierzyć będąc tam.
Ten wiersz jest mz takim poszukiwaniem Boga na swój sposób/na własną rękę. Z potrzeby serca i trochę z powodu sytuacji, wymuszonej taką a nie inną postawą kościoła. Tak - bo do Boga można się zwracać wszędzie i z każdej płaszczyzny, w każdym miejscu i o każdej porze. Bezpośrednio to nie znaczy gorzej.
bezpośrednio to nawet lepiej :) wszak Bóg nie jest ślepy i głuchy, choć niektórzy rozgoryczeni mówią, że tak.
(...)Zwłaszcza po stronie duszpasterzy, którzy są przewodnikami i na których z racji funkcji, powołania i posługi, spoczywa największa odpowiedzialność? Czyż nie oni właśnie są przede wszystkim zobligowani do dawania przykładu?
każdy człowiek jest zobligowany do dawania przykładu, nie tylko ksiądz. po prostu bądźmy sobą, zwłaszcza w odkrywaniu Boga. cóż więcej trzeba?
dziękuję za tak obszerny, zaskakujący komentarz.
kochajmy się nawzajem
po prostu. |
dnia 12.10.2013 12:38
Hmm... Gdybyś napisała: nie jest moją rzeczą osądzać kościół, pewnie bym pod wiersz nie wróciła. Rzeczywiście, nie nam osądzać, ale też nie o sąd (w ziemskim tego słowa znaczeniu) chodzi. Jednak nasuwa mi się "ale"... Ale, bo msz właśnie Twoją/moją rzeczą jest kościół oceniać, tym bardziej, jeśli jesteś/jestem jego członkiem. Z prawami i obowiązkami. To się chyba nazywa odpowiedzialność. Krytyka, płynąca ze środowisk ewidentnie akościelnych/antyklerykalnych/niechrześcijańskich jest zupełnie nieskuteczna i niczego nie poruszy w skostniałej strukturze. Zawsze będzie funkcjonować przeświadczenie o złej woli i tendencyjnym ataku na kościół i na wartości, a to zakrawa na totalne mylenie pojęć i świadome zakłamywanie rzeczywistości. Refleksja i ewentualna chęć podjęcia trudu zmian, ku dobru ogólnemu jest możliwa tylko wtedy, kiedy członkowie tego kościoła zajmą konkretne stanowisko. To wierni muszą cofnąć votum zaufania, którego nadużyto. A jak najlepiej tego dokonać? Wydaje mi się, że puste ławy kościelne, wstrzymywanie się od zrzutek na tacę, nieakceptowanie cenników za posługę, w szczególności za sakramenty, odmowa odpisu podatkowego, plus otwarta rozmowa z księdzem, na przykład przy okazji wizyty "po kolędzie. To proste okazywanie swojego niezadowolenia z drogi, jaką podąża obecnie kościół. Może forma prymitywna, wydawałoby się, prostacka i przyziemna, ale jednak najskuteczniejsza, bo bezpośrednio odczuwalna. I taki gest może wykonać każdy, w ramach własnego "podwórka". Nie trzeba wielkiej polityki, ale konsekwencji i stanowczości. Jak z dzieckiem, które pozbawia się kieszonkowego za niesubordynację i nieposłuszeństwo :) Wiem, upraszczam, ale myślę, że to dobry przykład. Piszesz: kochajmy się nawzajem. Mz kochać trzeba mądrze, bezwarunkowo, ale też (w sytuacjach ewidentnego błądzenia i braku chęci zmiany tego kursu) po prostu bezkompromisowo i szczerze i otwarcie. Nie może być przyzwolenia na zło w imię samej miłości. Co do dawania przykładu - uważam, że najlepiej jest dawać świadectwo - czynem, a nie słowem. Innej możliwości nie ma. Dziękuję za ciekawą wymianę poglądów, miłego dnia. |
dnia 12.10.2013 12:54
Szklanko, czyż nie odczytałaś z mojej strony drwiny?
przecież wiadomo, ze procentowo tylu samo pedofilów i różnej maści zboczeńców i dewiantów jest pośród lekarzy, sędziów, prokuratorów, nauczycieli i policjantów. oczywiście, wszystkim mniej lub bardziej wolno - księżom, nie!
bzdura jest mówienie, w sytuacjach podobnych do opisanej wyżej, że sędzia albo lekarz, to mniejsza szkodliwość społeczna aniżeli ksiądz. identycznie taka sama. powinni więc podlegać tym samym kryteriom oceny. słyszałaś coś o tym, bo ja nie! a wsłuchuję się w ten jazgot dość uważnie.
korzenie, korzenie, korzenie [mówi o nich kasiaballou] i oto, w telewizji, radio i gazecie czytam, słucham i oglądam, jak pod przychodnią umiera człowiek, bo żaden lekarz, już jako człowiek objęty przysięgą Hipokratesa, nie udziela pomocy, jak podobna sytuacja ma miejsce na korytarzu albo przedsionku szpitala. ba nikt, nie chce wyjść - jako człowiek - by udzielić pomocy, bo to nie on, bo to karetka. bo w końcu na pewno winien temu ksiądz!
;)
pozdrawiam |
dnia 12.10.2013 13:14
Przede wszystkim nikt/żadna instytucja nie prowadzi takich danych szacunkowych/procentowych (o których wspomina przedmówca). To po prostu informacja nieprawdziwa. O zjawisku wiemy dzięki mediom i nikt z nas nie wie, czy to proceder marginalny, czy czubek góry lodowej, ale mam nadzieję, że kiedyś się dowiemy. Poza tym żaden komendant Policji nie odsyła funkcjonariusza z podejrzeniami/oskarżeniami o przestępstwo na inny komisariat. Podobnie rzecz się ma w środowisku ordynatorów szpitali, czy dyrektorów szkół - a jak to bywało i jeszcze nadal jest w kościele, chyba wszyscy wiemy. Stąd odpowiedzialność zbiorowa kościoła jest jak najbardziej usankcjonowana i potrzebna i msz słuszna. Poza tym stan duchowny ze względu na swoją specyfikę nie może być bezpośrednio porównywalny z podmiotem cywilnym, chociażby przez pryzmat prawa kanonicznego, ale nie tylko - temat rzeka. Przytaczanie jednostkowych przykładów, to zaciemnianie obrazu - był też przypadek księdza, który nie udzielił pomocy kobiecie rodzącej na plebanii jego dziecko. Dziecko zmarło, odpowiedzialność gdzieś się rozmyła. Ale nie w tym rzecz, tu nie chodzi o odosobnione przypadki, ale o potrzebę gruntownych zmian w całej strukturze kościelnej - od ogonka tej ryby, aż po samą głowę. |
dnia 12.10.2013 14:18
kasiaballou
zawsze jest jakieś ALE, takie życie. na pewno masz sporo racji, tyle, że ludzie różnie reagują. niestety obojętność generalnie wzrasta. zatem jestem za indywidualnym poszukiwaniem Boga i wierzę że to ma sens, bo jest tylko moje i nie podlega żadnym kwestiom. natomiast do kościoła już dawno nie chodzę i nie sądzę, żeby to się zmieniło :) jednak Bóg zawsze był i jest dla mnie KIMŚ ważnym.
cała reszta jest mi obojętna, dlatego nie reaguję na niesnaski kościoła.
kropek
obojętnieję już na wszystko, może dlatego nawet tej drwiny nie odczytałam.
bo żaden lekarz, już jako człowiek objęty przysięgą Hipokratesa, nie udziela pomocy, jak podobna sytuacja ma miejsce na korytarzu albo przedsionku szpitala.
to najbardziej przykre. nie trzeba całej plejady słów. |
dnia 12.10.2013 20:28
nie ma sposobu
żeby utopić pogańskie obyczaje
????
a:
Kyrie eleison -> pogańskie
Chryste eleison -> przecież nie
Kyrie eleison, Chryste eleison (!)
pozdrawiam |
dnia 12.10.2013 20:59
Wiersz przedniej marki.Dyskusja o wierze zbędna.O cóż ten cały hałas.Każdy przed sobą i we własnym sumieniu niech ocenia Boga i postępowanie własne,a póżniej innych.Babcia słusznie oceniała i widziała.Pozdrawiam serdecznie.Swoją drogą te nasze babcie były bardzo mądrymi i kochanymi osobami i nie siliły się na takie wywody. |
dnia 13.10.2013 09:05
januszek
bo często bywa, że pogańskie obyczaje gadają :) coś, co dawno było potrzebą Boga. ciekawe czy spełnioną?
dziękuję, pozdrawiam :)
kusyl
ale Babcie wierszy z taką treścią chyba nie ośmieliłyby się napisać :)
Każdy przed sobą i we własnym sumieniu niech ocenia Boga i postępowanie własne,a póżniej innych.
przede wszystkim własne, co bywa najtrudniejsze :)
dziękuję, pozdrawiam. |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 36
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|