Zaryglowany w możliwościach
rozpostarty na marzeniach.
Naprzeciw Swojomojości
Siedzę.
I wstałbym i biegłbym, ale przewrót i bruk
trzyma w objęciach ławki - ostoi tu.
Jedynej stałości na statku w wirze wannianym.
Więc siedzę.
Himalaista bał się wysokości,
Prostytutka odtrącenia,
A skrzypaczka ogórków nie kroiła,
Bo skaleczenie i czapa.
To będę tak siedział?
Nie, wstanę.
nie wstanę...
Nie! Wstanę!
I pójdę, polecę, pojadę, popłynę
P o b i e g n ę
Najwyżej upadnę, lub potknę się, lub spadnę, lub blup...
Ale nie będzie mnie, gdzie swojomoje wyrzutki.
Ale ławka się śmieje i woła. i woła.
Bo ławka jest głupia
Bo ławka jest zła,
Brakuje tej ławce tylko
pasa jeszcze.
Dodane przez swojomój
dnia 27.06.2013 10:07 ˇ
9 Komentarzy ·
561 Czytań ·
|