| 
 Wszystko w czerni. Matka. Rajstopy  
na krześle. Filiżanka i kawa. Pomidory  
niezręcznie zaległy na mozarelli. Dzieci,  
nieświadome ptaki, dzwonią śmiechem, 
błyszczą w słońcu. Szczęśliwe planety.  
 
Od lasu nadciąga cisza. Żółta poświata, 
 na kilka oddechów przed zachodem, 
kładzie pokotem potężne cienie. 
 
Okrutne piękno sportu w podejrzanej  
dokładności. Pusty ranek. Bezdomne  
krzesło. Echu odbija się niechcąco  
od ścian. W końcu trzeba wstać, 
przyciąć trawnik na pustyni. 
 
Dodane przez  Loren
dnia 15.10.2012 16:42 ˇ
4 Komentarzy ·
607 Czytań ·
  
 
 |